"Nie znam wielu przypadków powrotów, ale te parę które znam oceniam pozytywnie. Pewnie różne znane doświadczenia kształtują nasze różne postrzeganie. Najtrudniejsza wydaje się sytuacja porzuconych, bo przyjąć i wybaczyć nie jest łatwo. Ale czasem to powrót na innych zasadach. Wydaje mi się, że faceci często są zarozumiali i jest im szczególnie trudno przyznać się do błędu.
A pokrzywdzone kochanki/kochankowie... jak ktoś zdradzi raz...
Co do obrażania - nie zachęcam przecież!
Sam wielu krytykuję, czy też może wiele postępowań krytykuję. Niektórzy mogą się poczuć urażeni, ale staram się nikogo nie obrażać. Da się. Mogę komuś wypomnieć że nie robi tego co obiecał, ale nie napiszę że to oszust i kłamca bez honoru.
Gdzieś czytałem że wprawa polega na tym, żeby tak kogoś obrazić, żeby sobie nie zdawał sprawy że jest obrażany. Trzecie tło, domysły, wyostrzony dowcip, czytelny tylko dla "wtajemniczonych". To nie z doświadczeń, takie tam nocne gadanie.
Prawnicy i organy
To często problem nie tylko słusznie czy niesłusznie oskarżanych i oskarżających, ale również niestety właściciela "tablicy" na której się pisze.
Jeśli czasem coś usuwam, to chronię przecież nie osobę oskarżaną, tylko oskarżającego. A siebie trochę przy okazji.
Gdzie indziej wolno więcej, każdy ma wybór gdzie pisze. Szczególnie polecane w takich przypadkach są komentarze na ED.
Wrócę do niedawnych przeprosin:
http://nadwisla24.pl/2017/04/30/interna ... artykulem/
Z tego co kojarzę chodziło o bardzo poważny zarzut. Dylemat moderatora też jest poważny:
- czy zostawić wpis bez zmian i później "wydać" jego autora? Problem ma fałszywie oskarżany, autor wpisu, wydawca, prawnicy, a czasem czytający.
- czy całkiem skasować wpis? Problem ma wydawca, a autor pretensje o cenzurę.
- czy zostawić "proboszcz to wyjątkowy xxxx"? Problem ma głównie wydawca.
Najchętniej bym nic nie ruszał, bo nie lubię i mi się nie chce. Jakaś polityka jest od lat, mniej więcej wiadomo czego się tu spodziewać, ale zdaję sobie sprawę, że reaguję niekonsekwentnie, czasem gwałtowniej, czasem może zbyt łagodnie."
"Nie znam wielu przypadków powrotów, ale te parę które znam oceniam pozytywnie. Pewnie różne znane doświadczenia kształtują nasze różne postrzeganie. Najtrudniejsza wydaje się sytuacja porzuconych, bo przyjąć i wybaczyć nie jest łatwo. Ale czasem to powrót na innych zasadach. Wydaje mi się, że faceci często są zarozumiali i jest im szczególnie trudno przyznać się do błędu.
A pokrzywdzone kochanki/kochankowie... jak ktoś zdradzi raz...
Co do obrażania - nie zachęcam przecież!
Sam wielu krytykuję, czy też może wiele postępowań krytykuję. Niektórzy mogą się poczuć urażeni, ale staram się nikogo nie obrażać. Da się. Mogę komuś wypomnieć że nie robi tego co obiecał, ale nie napiszę że to oszust i kłamca bez honoru.
Gdzieś czytałem że wprawa polega na tym, żeby tak kogoś obrazić, żeby sobie nie zdawał sprawy że jest obrażany. Trzecie tło, domysły, wyostrzony dowcip, czytelny tylko dla "wtajemniczonych". To nie z doświadczeń, takie tam nocne gadanie.
Prawnicy i organy
To często problem nie tylko słusznie czy niesłusznie oskarżanych i oskarżających, ale również niestety właściciela "tablicy" na której się pisze.
Jeśli czasem coś usuwam, to chronię przecież nie osobę oskarżaną, tylko oskarżającego. A siebie trochę przy okazji.
Gdzie indziej wolno więcej, każdy ma wybór gdzie pisze. Szczególnie polecane w takich przypadkach są komentarze na ED.
Wrócę do niedawnych przeprosin:
[url=http://nadwisla24.pl/2017/04/30/internauta-przeprasza-proboszcza-parafii-na-serbinowie-za-komentarze-pod-artykulem/]http://nadwisla24.pl/2017/04/30/internauta-przeprasza-proboszcza-parafii-na-serbinowie-za-komentarze-pod-artykulem/[/url]
Z tego co kojarzę chodziło o bardzo poważny zarzut. Dylemat moderatora też jest poważny:
- czy zostawić wpis bez zmian i później "wydać" jego autora? Problem ma fałszywie oskarżany, autor wpisu, wydawca, prawnicy, a czasem czytający.
- czy całkiem skasować wpis? Problem ma wydawca, a autor pretensje o cenzurę.
- czy zostawić "proboszcz to wyjątkowy xxxx"? Problem ma głównie wydawca.
Najchętniej bym nic nie ruszał, bo nie lubię i mi się nie chce. Jakaś polityka jest od lat, mniej więcej wiadomo czego się tu spodziewać, ale zdaję sobie sprawę, że reaguję niekonsekwentnie, czasem gwałtowniej, czasem może zbyt łagodnie."