MKS TARNOBRZEG
: 06-01-2011 15:25
"Witam ma ktoś jakieś informacje jak kursują dziś mks ??"
Bzdura! Komunikacja Miejska wcale nie powinna należeć do miasta. Miasto powinno być Organizatorem Przewozów i powinno dyktować wysokość cen biletów, standard usług i warianty tras. Natomiast Przewoźnik powinien być wybierany w drodze przetargu, ten z najkorzystniejszą ofertą (w zależności co będzie miało największą wagę w procedurze przetargowej - może to być wiek taboru, pojemność, posiadanie klimy, itp.). Wtedy zyskujemy możliwie wysoki komfort i zdrową konkurencję, bez monopolu. Miasto ma wpływy z biletów, z Przewoźnikiem zaś rozlicza się za wykonaną pracę przewozową.matbg pisze:Nie Orbisan tylko Orbis Transport, który najpierw kupił PKS, a potem MKS. Warunkiem był zakup nowszych autobusów dla MKSu za chyba 3 miliony. Później zmienił plany i porzucił obie firmy (tak samo jak PKS Gdańsk). Sprzedał je dwóm przedsiębiorcom niewiadomo za ile. Obecna sytuacja MKSu to wynik niepotrzebnej prywatyzacji (bo komunikacja miejska powinna w całości należeć do miasta) i wycofania się Orbis Transport, który miał być "aniołem" dla tej firmy. Tak więc najpierw sprawę zawalili radni, a później ten "inwestor".
Miasto nie zyskało, bo teraz trzeba dopłacać do przewozów więcej niż przed prywatyzacją.
W tak małym mieście jak Tarnobrzeg nigdy nie będzie konkurencji na linie miejskie. Do przetargu będzie przystępować jako jedyny PMKS. Inny przewoźnik musiałby wybudować tutaj bazę, kupić autobusy i zatrudnić ludzi. Kto by tyle zainwestował, żeby tylko wozić mieszkańców małej mieściny za marne pieniądze?BritneyKiller pisze:Bzdura! Komunikacja Miejska wcale nie powinna należeć do miasta. Miasto powinno być Organizatorem Przewozów i powinno dyktować wysokość cen biletów, standard usług i warianty tras. Natomiast Przewoźnik powinien być wybierany w drodze przetargu, ten z najkorzystniejszą ofertą (w zależności co będzie miało największą wagę w procedurze przetargowej - może to być wiek taboru, pojemność, posiadanie klimy, itp.). Wtedy zyskujemy możliwie wysoki komfort i zdrową konkurencję, bez monopolu. Miasto ma wpływy z biletów, z Przewoźnikiem zaś rozlicza się za wykonaną pracę przewozową.
Odpadają Miastu koszty utrzymywania Przedsiębiorstwa, koszty będące pochodną eksploatacji taboru. Nikt wtedy nie patrzy władzy na ręce, oczekując nowych autobusów, bo te zawsze będą. Umowę ramową zawieramy na okres, powiedzmy, 5 letni. Co 5 lat ponawiamy przetarg, Przedsiębiorca chcąc wygrać przetarg (zarabiać pieniądze) - inwestuje w tabor.
Nie chodzi o rodzaj konkurencji, gdzie odbije się to na ceny biletów, zwyczajnie jest to niemożliwe. Konkurencyjność polegałaby na zapewnieniu jak najlepszych warunków w przewozie pasażerów na terenie miasta, o które starałby się sam Przewoźnik w myśl procedur przetargowych.matbg pisze: W tak małym mieście jak Tarnobrzeg nigdy nie będzie konkurencji na linie miejskie. Do przetargu będzie przystępować jako jedyny PMKS. Inny przewoźnik musiałby wybudować tutaj bazę, kupić autobusy i zatrudnić ludzi. Kto by tyle zainwestował, żeby tylko wozić mieszkańców małej mieściny za marne pieniądze?
W dużych miastach można powalczyć o pasażerów, ale nie u nas. Jeśli firma żyje tylko z obsługi linii miejskich, to jaki jest sens jej prywatyzowania?
Wybacz, jedank w Twojej wypowiedzi odnaleźć można sformułowania oderwane od rzeczywistości. Krakowskie MPK nie dysponuje wyłącznie autousami niskopodłogowymi jak i również takowymi tramwajami. Wiele lini obsługiwanych jest przez szrot (np linia 173 tak na szybko się nasuwa). Tak również wprowadzenie prywatnego przewoźnika spotkało się z mieszanymi uczuciami wśród odbiorców (brak zastrzeżeń co do kolorystyki autobusów zgodnej z tradycyjną). Dodatkowo, przynajmniej jeśli chodzi o tramwaje, dużo jest wymiany "stare na stare" poniemieckie czy też poaustryjackie. Podobne jest to więc do działalności tarnobrzeskiej. Mobilis obsługuje linie: 152,178,301;304. 352 to linia specjalna, przedłużenie linii 152 w słoneczne weekendy wakacyjne. Poresztą porównywanie działalności transportu miejskiego w mieście niemal 800 tys a w mieście niespełna 50 tys jest zdecydowanie nie na miejscu. Presja społeczna? Nie, po prostu wymóg zapewnienia podstawowego komfortu życia. W wyniku suburbanizacji oraz pozostałości modernistycznego spojrzenia na strukturę miasta (tak obecnie z premedytacją fundowanej przez oszczędnych developerów) komunikacja jest nieoderwalnym elementem egzystencji ludności miejskiej. Ulice krakowa są zakorkowane przy nasyceniu ruchu samochodowego 200/1000 aut uzytkowanych (w krajach Zachodu wartością krytyczną przepustowości ukłądu komunikacyjnego jest 400/1000). Więc nie ma możliwości by w duzym (na polskie warunki) mieście nie funkcjonowała dobrze zorganizowana komunikacja publiczna. Poza tym jest to i tak przykład nie stanowiący ideału. Zatory komunikacyjne nie są zlikwidowane. Nie udaje się zachęcanie do uzytkowania miejskiego taboru. Autobusy sa przeładowane (co wynika z braków w taborze oraz złym jego przypisaniu do pory kursowania oraz obsługiwanej linii), rozkłady jazdy niedostosowane do potrzeb konsumenta. MPK w Krakowie jeżdżą tylko te osoby, które muszą. Nie inaczej jest w Tarnobrzegu. Sytuacja niczym się nie różni. Komunikacja w tych miastach jest zorganizowana na identycznym poziomie spoglądając przez pryzmat kategorii tych ośrodków i zasobu potrzeb komunikacyjnych.BritneyKiller pisze:Bzdura! Komunikacja Miejska wcale nie powinna należeć do miasta. Miasto powinno być Organizatorem Przewozów i powinno dyktować wysokość cen biletów, standard usług i warianty tras. Natomiast Przewoźnik powinien być wybierany w drodze przetargu, ten z najkorzystniejszą ofertą (w zależności co będzie miało największą wagę w procedurze przetargowej - może to być wiek taboru, pojemność, posiadanie klimy, itp.). Wtedy zyskujemy możliwie wysoki komfort i zdrową konkurencję, bez monopolu. Miasto ma wpływy z biletów, z Przewoźnikiem zaś rozlicza się za wykonaną pracę przewozową.matbg pisze:Nie Orbisan tylko Orbis Transport, który najpierw kupił PKS, a potem MKS. Warunkiem był zakup nowszych autobusów dla MKSu za chyba 3 miliony. Później zmienił plany i porzucił obie firmy (tak samo jak PKS Gdańsk). Sprzedał je dwóm przedsiębiorcom niewiadomo za ile. Obecna sytuacja MKSu to wynik niepotrzebnej prywatyzacji (bo komunikacja miejska powinna w całości należeć do miasta) i wycofania się Orbis Transport, który miał być "aniołem" dla tej firmy. Tak więc najpierw sprawę zawalili radni, a później ten "inwestor".
Miasto nie zyskało, bo teraz trzeba dopłacać do przewozów więcej niż przed prywatyzacją.
Odpadają Miastu koszty utrzymywania Przedsiębiorstwa, koszty będące pochodną eksploatacji taboru. Nikt wtedy nie patrzy władzy na ręce, oczekując nowych autobusów, bo te zawsze będą. Umowę ramową zawieramy na okres, powiedzmy, 5 letni. Co 5 lat ponawiamy przetarg, Przedsiębiorca chcąc wygrać przetarg (zarabiać pieniądze) - inwestuje w tabor.
Wiele miast mija się z dobrym modelem zarządzania w Przedsiębiorstwach Przewozowych i tam własnie komunikacja miejska kuleje, choćby nawet w Tarnobrzegu. Dziubiński sprzedał PMKS prywatnej firmie, która to nie miała najmniejszych szans na Fundusze Unijne na wymianę taboru, ponieważ owe Fundusze docelowo były skierowane do Przedsiębiorstw państwowych. Dodatkowo firma kulała, podąrzała ku upadkowi. Transport Publiczny nie jest łatwym chlebem, trzeba mieć na to pomysł, trzeba mieć kapitał i trzeba mieć na uwadze to, że prawie zawsze _nie jest_ rentowny. Wpływy z biletów nie są w stanie pokryć kosztów.
Nie potrafił ktoś wykorzystać potencjału Funduszy, to teraz jeździmy czym jeździmy. Kraków wychodzi z rynku monopolisty MPK, organizując własnie przetargi na przewozy (zresztą nie tylko Kraków bo Warszawa, Bydgoszcz, Toruń czy Rzeszów też), gdzie wygrał w ostatnim czasie MOBILIS, na obsługę np. 152, 178, 304, 352. Tylko też właśnie w Krakowie ktoś wykazał się prawdziwą ręką na pulsie i Fundusze Unijne zostały przydzielone i wykorzystane w znacznym stopni. Tylko tam zapewne jest zdecydowanie większa presja społeczna i troszkę większa świadomość, której tutaj brakuje. Zbyt mało ludzi angażuje się niestety w politykę lokalną. W ciągu kilku lat wymieniono tabor autobusowy na 100% niskopodłogowy. Są nowe Urbino, Citaro, Jelcze. U nas tego zabrakło, zabrakło dobrego Włodarza, który mógłby postarać się o środki Unijne na wymianę taboru. Ktoś to przespał. Teraz jest za późno, i żeby było możliwie dobrze, Komunikacja w mieście winną być organizowana w drodze przetargu. Tyle.
24. września 2007 wyruszył ostatni autobus wysokopodłogowy na ostatni regularny kurs. Od grudnia 2007, kiedy to przyszły nowe Solarisy Urbino Kraków jest jedynym miastem w Polsce, które posiada w 100% _autobusy niskopodłogowe_. Polecam zerknąć tu http://wawkom.waw.pl/forum/viewtopic.php?t=4862 i tu http://www.komunikacja.krakow.pl/forum ... 2072.html a nie zabierać niepotrzebnie głos w temacie nie mając racji. O tramwajach celowo nie wspominałem, bo jeszcze jeżdżą i jeździć będą długo tramwaje z wysokimi stopniami. Koszt wymiany taboru szynowego jest nieporównywalnie wyższy.Łowcakłamstwa pisze:
Wybacz, jedank w Twojej wypowiedzi odnaleźć można sformułowania oderwane od rzeczywistości. Krakowskie MPK nie dysponuje wyłącznie autousami niskopodłogowymi jak i również takowymi tramwajami.
Bzdura. Na linię 173 Azory -> Bieżanów Nowy wysyłany jest tabor niskopodłogowy z zajezdni Wola Duchacka. Na linie kierowane są głównie autobusy JELCZ M181 MB http://phototrans.pl/14,419419,0,Jelcz ... D468.html i MERCEDES CITARO D530 G http://phototrans.pl/14,504557,0,Merce ... C508.html . Czasami jeżdżą SLORAISY URBINO 18. Jeżeli nazwiesz JELCZ M181 MB szrotem to jak nazwiesz autobusy w Tarnobrzegu? Ów szrot produkowany był od 1996 roku już jako pojazdy niskopodłogowe, z silnikami MAN D0826 LUH13 i Mercedes-Benz OM-447 hLAŁowcakłamstwa pisze: Wiele lini obsługiwanych jest przez szrot (np linia 173 tak na szybko się nasuwa).
Zacytuję Ci klasyka forów komunikacyjnych, Arkadiusza Oleszczuka, pochodzącego z Parczewa - ARON się podpisuje. Cytat - "buahahahahaha" . Odkąd obsługę linii, o których sam wspominasz, przejął Mobilis całkowicie zniknęły stare autobusy. Jeżdżą wyłącznie nowe, _w pełni_ klimatyzowane autobusy Solaris Urbino 18 i Iris Bus. Faktycznie, żółte, przynajmniej charakterystyczne. Podczas pierwszego lata jeżeli ktoś narzekał to tylko na MPK, bo tylko w Mobilisie była klima, która jest włączana, gdy temperatura przekroczy 25 stopni C wewnątrz. Wybacz za "buahahahanie", ale kolor - jest to faktycznie najważniejszy aspekt komunikacyjny szczególnie u nas w mieście, gdzie co autobus to inna parafia.Łowcakłamstwa pisze: Tak również wprowadzenie prywatnego przewoźnika spotkało się z mieszanymi uczuciami wśród odbiorców (brak zastrzeżeń co do kolorystyki autobusów zgodnej z tradycyjną).
Łowcakłamstwa pisze: Dodatkowo, przynajmniej jeśli chodzi o tramwaje, dużo jest wymiany "stare na stare" poniemieckie czy też poaustryjackie. Podobne jest to więc do działalności tarnobrzeskiej.
Łowcakłamstwa pisze: Poresztą porównywanie działalności transportu miejskiego w mieście niemal 800 tys a w mieście niespełna 50 tys jest zdecydowanie nie na miejscu.
Łowcakłamstwa pisze: Presja społeczna?
Łowcakłamstwa pisze: Ulice krakowa są zakorkowane przy nasyceniu ruchu samochodowego 200/1000 aut uzytkowanych (w krajach Zachodu wartością krytyczną przepustowości ukłądu komunikacyjnego jest 400/1000). Więc nie ma możliwości by w duzym (na polskie warunki) mieście nie funkcjonowała dobrze zorganizowana komunikacja publiczna. Poza tym jest to i tak przykład nie stanowiący ideału. Zatory komunikacyjne nie są zlikwidowane. Nie udaje się zachęcanie do uzytkowania miejskiego taboru.
Łowcakłamstwa pisze: Autobusy sa przeładowane (co wynika z braków w taborze oraz złym jego przypisaniu do pory kursowania oraz obsługiwanej linii), rozkłady jazdy niedostosowane do potrzeb konsumenta. MPK w Krakowie jeżdżą tylko te osoby, które muszą. Nie inaczej jest w Tarnobrzegu. Sytuacja niczym się nie różni. Komunikacja w tych miastach jest zorganizowana na identycznym poziomie spoglądając przez pryzmat kategorii tych ośrodków i zasobu potrzeb komunikacyjnych.
Niestety przemiany ustrojowe wymusiły na każdej branży maksymalizację zysków, więc to nie jest nic nowego. Przewoźnik w takim wypadku nie ma możliwości podnoszenia cen biletów, oczywiście, ale ma prawo domagać się zwiększenia dotacji za wykonaną pracę przewozową, jeżeli nie ma zapewnionego zysku, o którym była mowa w przetargu. I Miasto musi dać. Tak jest przy organizacji _każdego transportu publicznego_. Dla przykładu posłużę się spółką Przewozy Regionalne, która zajmuje się transportem kolejowym na zlecenia Marszałków Województw. Co roku dotacja jest zwiększana, bo koszty również rosną, zaś przychody niekoniecznie zawsze.Łowcakłamstwa pisze: Co do prywatnych przewoźników i ich wprowadzania, oczywistym jest, że taki przedsiębiorca nastawiony jest na maksymalizację zysku. Przekonali się o tym również w Krakowie. Z punktu widzenia pracownika, takie poczynania nie są korzystne. W stolicy małopolski kierowcy Mobilisa byli wynagradzani gorzej aniżeli kierowcy MPK S.A. Skoro ceny biletów nie mogą być podnoszone, cena paliwa jest niezależna od przedsiębiorstwa, to jakoś wszak należało realizować założenie maksymalizacji zysku. Oczywiście zaoferowane linie były na tyle atrakcyjne, by prywaciarz się na nie skusił (nieustannie przeładowane). Nadwyżka wszak nie musi iść do budżetu, a idzie do kieszeni przewoźnika. Zaś gdy linia jest nierentowna, to a jakże - prywaciarz wysuwa rękę po pieniądze miasta. Po chociażby złotówkę straty. Co gwarantuje prywatny przewoźnik? Wyciąganie się po atrakcyjne linie.