Nie tak to działa.W przypadku podzielników elektronicznych naliczanie następuje w przypadku różnicy temperatur - czyli temperatury powietrza (otoczenia) i temperatury kaloryfera. Przy jakiejś tam założonej różnicy tych temperatur podzielnik zaczyna naliczać jednostki.
"Podzielnik" elektroniczny podaje zużytą przez kaloryfer energię w dżulach i jest w 100% sprawiedliwy. A działa to tak: na "wlocie" do kaloryfera jest licznik przepływu wody (podobny jak zwykłe liczniki do ciepłej i zimnej wody użytkowej) oraz bardzo czuły termometr. Na "wylocie" z kaloryfera jest tylko termometr. Mając te trzy zmienne czyli 1.temp wody wlatującej, 2.jej ilość i 3.temp wody wylatującej "komputerek" w podzielniku zlicza ile dżuli było "zużyte" w jednostce czasu. Proste.
Różnice: Wyobraźcie sobie - jest zima mamy w jednym pomieszczeniu 2 kaloryfery jeden z elektronicznym drugi z parującym podzielnikiem. Oba kaloryfery są zakręcone na 0. Woda przez żaden nie płynie więc żaden nie grzeje. Wstawiamy w tym pomieszczeniu olejak na prąd i grzejemy. Co się dzieje z podzielnikami?
1. Elektroniczny wskazuje 0 przez całą zimę (bo woda nie płynie więc jedna ze zmiennych wynosi "0")
2. Parujący wysycha tak jak by kaloryfer grzał normalnie i na wiosnę przychodzi rachunek... i za prąd i za centralne. Fucklogic.
Dlaczego ani TSM ani Siarkowiec nie stosuje podzielników elektronicznych? Bo takowy kosztuje 500zł, podlega legalizacji co ileś tam lat i wymaga wymiany baterii. Zwykły zaś kosztuje pewnie ze 20-30zł. Ot cała historia.
Jak zaoszczędzić na rachunkach? Jeżeli masz całą zimę zakręcony kaloryfer na "0" a w pomieszczeniu jest wystarczająco ciepło i chciałbyś żeby podzielnik "nie parował" trzeba by go z całym kaloryferem zabudować jakimś izolatorem od strony pokoju, żeby wokoło niego było zimno (czym zimniej tym lepiej).
A tak na poważnie. Każdy stopień cieplej w domu to wzrost kosztów ogrzewania o 30%. Więc jak wychodzisz z chałupy to skręć regulatory na 1 albo 0."