Ale czy podpisy były złożone nieprawidłowo? Pod przymusem, albo szantażem?alek pisze:Wycofanie poparcia nastąpiło na piśmie jeszcze przed zgłoszeniem kandydatury Nawackiego do marszałka sejmu co poświadczył na piśmie sam Nawacki. Nie wiemy czy Nawacki przekazał cofnięcie poparcia marszałkowi bo informacje są sprzeczne. Prawdopodobnie tak . Marszałek powinien zastosować art 11b pkt 3,4,5 ustawy o KRS dotyczący zgłoszenia kandydatów na członków Rady:
3.
W przypadku wątpliwości, co do prawidłowości złożenia wymaganej liczby podpisów Marszałek Sejmu, w terminie trzech dni od dnia otrzymania zgłoszenia, zwraca się na piśmie do Państwowej Komisji Wyborczej o stwierdzenie, czy złożono wymaganą liczbę podpisów.
Spotkałem się z wersją, że pełnomocnik Nawackiego okazał oświadczenie niestabilnych pań o wycofaniu poparcia, ale w kancelarii Sejmu powiedziano mu, że w tej sytuacji nie istnieje możliwość wycofania podpisu z poparciem, zatem nie nadano temu dalszego biegu. I tu generalnie pojawia się główna wątpliwość. Czy można "cofnąć" podpis na liście poparcia kandydata w wyborach? Albo oddany głos? Wszystko wskazuje na to, że na liście poparcia rzeczywiście było więcej podpisów niż wymagano i oddawało to stan na moment składania podpisu. W dodatku nie chodzi o podpis przekupionego żula spod budki z piwem, ale wydawałoby się świadomych, odpowiedzialnych i wykształconych przedstawicielek wymiaru sprawiedliwości.
A propos wycofywania poparcia, to podobna sytuacja (tylko bardziej?) miała miejsce przy nadmiarowych kandydatach do TK, od których wszystko się zaczęło. Z tego co kojarzę, zanim TK wypowiedział się w tej sprawie, Sejm większością głosów wycofał poparcie dla kandydatów, których wcześniej zgłosił. Prezydent podawał to jako argument, że nie mógł (i nadal nie może) ich zaprzysiąc, bo nie mieli poparcia Sejmu. Z kolei dalsze stanowiska czy wyroki prezesa Rzeplińskiego odnosiły się do sytuacji nieaktualnej, bo wskazani już nie byli kandydatami Sejmu.
Encore, wiadomo kto to rozgrywa ze strony "dobrej zmiany", zresztą od początku nieudolnie i bezczelnie. Ale że nadal nikt nie przewiduje na 2 kroki czy 3 tygodnie naprzód, nie kreśli scenariuszy, tylko reaguje cios za cios? A czego właściwie chce stara część SN? Kadencji prezes Gersdorf do końca świata i o jeden dzień dłużej?