"coś pięknego, kopiuję w całości, źródło: blog miastonadzlewem
zbliża się rocznica wprowadzenia stanu wojennego....
Data zaprzysiężenia wodza stała się swego rodzaju symbolem mijającego roku rządów. Dla tych co nie lubią dużo czytać podsumowanie tego wpisu zamieszczam na jego początku.
W skrócie: przez ten rok doszło do wprowadzenia ?stanu wojennego? dostosowanego do naszych czasów, do naszych realiów i możliwości. Panuje atmosfera zastraszenia. Widać to w jednostkach miastu podległych a także w radzie miasta, w mediach. Stan wojenny ma też miejsce w relacjach z ościennymi gminami. Do tego zamiast łączyć mieszkańców, dzieli się ich przez polityką wymuszone podziały, mam na myśli osiedle Dzików.
Co się tyczy inwestycji, dobrze że trwają te rozpoczęte przez poprzedników zwane ?kukułczym jajem?, dzięki nim miasto pięknie. Autorska inwestycja wodza tj. przebicie ulicy sandomierskiej wygląda jak wygląda. Delikatnie rzecz ujmując ta droga jest za droga i niekoniecznie przyniesie zakładane korzyści, ale za to pokazuje ?skuteczność? i rozmach rządzącego.
Stan wojenny powstał też na linii wódz kibice, po tym jak pozbyto się młodego prezesa. Stan wojenny zapanował po decyzji o przeniesieniu przedszkola integracyjnego. Wybór daty zaprzysiężenia był jak najbardziej utrafiony.
Przez ten rok poza błahymi inicjatywami, które doczekały się spełnienia obrzucano nas masą wszelkiego rodzaju pomysłów:
- ojciec Matusz w naszym mieście ( w tym działaniu wyprzedza nas Baranów)
- palma na rondzie ( a na niej może miniaturka wodza huśtającego się pod kokosami? )
- ?Straszony? jako pomysł na promocję jeziora i miasta
- zmiana nazwy jeziora
- wielka choinka na placu może się podobać ale po co to tandetnie wyglądające migające oświetlenie, które szpeci piękne drzewko.
- masa przeróżnych komisji (jeziorowa, ?przyjazne państwo?, skarpowa, zamkowa), które poza szumnym początkiem póki co nie istnieją, a co za tym idzie nie przynoszą wymiernych korzyści.
Póki co brak konkretów, wszystko to pozory wielkich działań. Prezydent przybrał rolę celebryty, wie że na dzień dzisiejszy czynami się nie wybroni, stąd jest znany z tego, że jest znany, kancelaria i media mu w tym pomagają.
Do tego w wielu sprawach, które wódz jako radny krytykował postępuje tak samo jak poprzednik, a nawet gorzej. Zmienił się punkt siedzenia to i spojrzenie na poniektóre kwestie także szybko uległo zmianie. To pokrótce.
A teraz nieco obszerniej:
Wszystko zaczęło się od kupy. Okazało się tym samym, że palącym problemem mieszkańców miasta nie są bezrobocie, i inne egzystencjonalne troski tylko psia kupa. Zapowiedź walki z kupą okraszona była debiutem nadwornego rysownika, a mianowicie kampanii towarzyszył rysunek przedstawiający Bartosza Głowackiego który po zejściu z pomnika nakrywa czapką kupę. Jakimś dziwnym trafem pan Środa wygrywa konkurs na najlepsze logo dni miasta, później jego dzieła towarzyszą nam niemal na wszystkich plakatach wychodzących z urzędu miasta, a także powstaje szereg ?Straszonów?, które to miały promować miasto. Ciekawi mnie czy praca rysownika jest pracą społeczną czy bierze on za to jakieś profity, jeśli tak to jakie?
Po zapowiedzi walki z kupami poznajemy skład świty wodza, w tym szereg wątpliwej jakości doradców, rzekomych fachowców. Po blisko roku ich pracy trudno ocenić ich sukcesy. Najgłośniej przedstawiana pani od funduszy europejskich po krótkim czasie żegna się z ekipą. Niedawno członek świty balował na hali sportowej po czym został ukarany i napiętnowany publicznie. Po zdarzeniu urzędnikom wciśnięto do podpisania jakiś regulamin dotyczący etycznego zachowania się po pracy.
Od niemal samego początku trwania tej kadencji następuje zakrojona na szeroką skalę wymiana kadry kierowniczej w niemal wszystkich podległych miastu instytucjach, zmiany kadrowe miały także miejsce w urzędzie miasta, tam też przyniosły najgorsze skutki, poza przegranymi procesami, po których z kasy miasta wypłynęły nie małe pieniądze na odszkodowania, w magistracie wytworzyła się napięta atmosfera, ludzie czują się zastraszeni, nikt nie jest pewien swojego miejsca, dawny dobry klimat pracy prysł, ufność między pracownikami w dużej mierze zanikła.
Od strony medialnego przekazu pierwszy rok wyglądał jak jedno wielkie pasmo sukcesów, wszystkim żyje się lepiej a miasto rośnie w siłę.
Tak samo jak w radzie miasta nie ma opozycji, a jej przebłyski są gaszone w zalążku, tak samo nie ma krytycznych mediów, które to mogłyby w sposób właściwy kontrolować władze. Zapowiadana szybka prywatyzacja miejskiej telewizji i udziałów w tygodniku, nie nastąpiły. Kancelaria prezydenta pełni rolę iście propagandową i w tej roli doskonale się sprawdza, tyle że przekazuje tylko i wyłącznie informacje pozytywne bądź błahe i nieistotne, na dodatek jest ich bardzo dużo, jakby miały na celu stwarzanie pozorów działania.
Jeśli porównałoby się pierwszy rok rządów wodza do kilkunastu lat rządów poprzedników pod względem konferencji prasowych i słów wypowiedzianych przez prezydenta to nowy bije poprzednika już po roku. Ale szkoda, że za słowami idzie tak mało czynów.
Po zapowiedzi walki Wódz contra gówno, przyszła zapowiedź następnego starcia na linii wódz ? zmowa cenowa na rynku paliw. Poprzedziła ją konferencja prasowa przed stacją benzynową. Jakie efekty przyniosła ta walka doskonale widzą kierowcy, a odpowiedź jest krótka. Efektów brak!
Wielu pewnie rzeknie że wódz spełnia swoje obietnice zawarte w piramidzie. Jak już kiedyś wspomniałem piramida ta napisana została w taki sposób, że nawet leżąc przez całą kadencję z nogami na biurku, wódz spełnił by ją niemal w całości bez żadnych swoich decyzji.
Usprawnienie pracy urzędu poza zamianą kierownictwa, na to swoje czyli właściwsze ideologicznie, poza kosztowną wymianą mebli ( do tego zakup telewizora dla wodza, kablówka do niego), i zatrudnieniem wielu ?fachowców?, doradców, asystentek ograniczyła się do wydłużenia czasu przyjmowania interesantów czyli powrót do tego co zaniechano gdyż nie przynosiło to żadnych efektów. Ponadto aby dostać się do prezydenta w dniu przyjęć należy się zapisać na liście z ograniczoną odgórnie liczbą miejsc stojąc przed tym od wczesnych godzin przed urzędem, często bez efektu, a to ze względu na limity przyjęć.
Pamiętacie wodza na pożegnaniu Małysza, a także jego urlop w Norwegii? To były hity, hity eha. Czysta wazelina ze strony mediów i samouwielbienie ze strony wodza dla nas szaraczków byśmy widzieli jak bawi się wódz.
Pamiętnym wydarzeniem była też walka z tirami jeżdżącymi przez miasto trwająca do dziś a zapoczątkowana wypadkiem na moście w Nagnajowie. Kto choć na chwile zerknie na ulice naszego miasta zauważy, że wszystko kończyło na słowach i zapewnieniach, głoszących nam, że walka się udała. Tiry jak jeździły tak jeżdżą.
Niedaleko Mc Donalda zapowiadano nam kładkę, a to po to by zapewnić większe bezpieczeństwo. Pomysł beznadziejny na szczęście zaniechano jego realizacji. Choć zapowiedź była szumna.
Jasna przejrzysta polityka kadrowa stała się przez ten rok tak przejrzystą, że wielu nowych pracowników znaliśmy jeszcze przed ogłoszeniem konkursów. To dopiero przejrzystość. Do tego prace znajdowały całe rodziny. Także bez słowa krytyki posadę dyrektora jednego z banków w mieście otrzymała żona wodza.
Walka z komarami, o jakaż ona była nieskuteczna. Tak nieudolnie poprzednik nie walczył z nimi nigdy. Sukces w tej walce ogłaszany był wtedy, gdy komarów niebyło nigdzie ( nigdzie oznacza tu nie tylko granice miasta, ale także obszary za Wisłą, także miejsca gdzie pryskania nigdy nie było, a gdzie komary normalnie występują). Gdy nasilenie komarów dochodziło do granic naszej wytrzymałości można było dostrzec nieudolność wodza. Tegoroczne odkomarzanie było jedną wielką klapą. Magistrat jest innego zdania, gdyż póki co nie umie przyznawać się do błędów i najprawdopodobniej się tego nie nauczy.
Co do stanu wojennego, pamiętnym była walka o parking płatny przy szpitalu. Dyrektor szpitala został zaszantażowany utratą dotacji gdy nie usunie opłaty parkingowej. Dotację za sprawą radnych szybko utracił, a ta powędrowała na nową nawierzchnię boiska przy gimnazjum numer 3.
Konflikt z podłożem ekonomicznym miał też miejsce w piłkarskim klubie. Tam została wymuszona rezygnacja młodego prezesa. Zastąpiono go ?właściwszymi działaczami?, którzy to w krótkim czasie przekazali wielki majątek na rzecz miasta za bezcen.
Wielką burzę rozpętała zapowiedź przeniesienia przedszkola integracyjnego. Wtedy dowiedzieliśmy się że wódz pełni władze w sposób autorytarny, że daleko gdzieś ma głosy sprzeciwu rodziców. W tej sytuacji poznaliśmy także słowność kilku radnych i jedność z myślą wodza większości z nich. Wspomnianą jedność radni pokazywali przy wielu głosowaniach, głosując bezkrytycznie, byle się nie narazić.
Tesco i profity, huczna konferencja, wielkie zapowiedzi i cisza?. Czekamy?
Wiele spraw pominąłem, gdyż nie wszystko idzie spamiętać.
Nie wymieniałem pozytywów, bo tych było niewiele, w sposób przesadzony rozdmuchane będą przez wodza i kancelarię. Na błahostkach budowany jest obraz wodza, konkretów zaś brak.
Jeden wielki pijar, zamiana kadr i pozory działania. Tak wyglądał ten rok moimi oczami.
Swoje spostrzeżenia, moje braki proszę spisywać w komentarzach. Pozdrawiam serdecznie życząc sobie i miastu lepszego podsumowania za rok.
W wolnej chwili wybolduję cukiereczki, których było bardzo dużo w tym wpisie.
Dzięki!
Brakuje mi tematu zlikwidowanego darmowego internetu w zamian za ... nic oraz tematu szarej eminencji Mastalerza - pana Uziela, pozbycia się Bożka i sprawy "ciecia" itp. itd... ależ tego było, co niemiara
Zapomniano też o wybitnej specjalistce samorządowej Pani Kołek, która przez kilka dni czuła się wiceprezydentką.
Edytowany przez nuno o 08-12-2011 - 23:02. "
"
"