Lotnisko w Tarnobrzegu

Wiesz coś ciekawego o Tarnobrzegu? Podziel się z innymi.
darektbg
Posty: 236
Rejestracja: 19-02-2006 21:39

Lotnisko w Tarnobrzegu

Post autor: darektbg » 15-06-2009 19:01

"[quote:df6500de80="stanleytbg"]Zbiorniki te miały służyć do produkcji spirytusu[/quote:df6500de80]

I mamy kolejną hipotezę... Dobrze by było z kimś kompetentnym porozmawiać na ten temat..."
Ostatnio zmieniony 15-06-2009 19:01 przez darektbg, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
admin
Site Admin
Posty: 19382
Rejestracja: 15-06-2003 23:41

Lotnisko w Tarnobrzegu

Post autor: admin » 15-06-2009 21:03

"Nie wydaje mi się prawdopodobne zastosowanie produkcyjne (szczególnie spirytusu). Raczej wygląda to na magazyn i to zasobów strategiczno-wojskowych, skoro ukryto je w lesie.
Niemieckie rakiety miały stosunkowo niewielki zasięg i z naszych okolic nie mogły by być nigdzie oprócz testów wystrzeliwane. Po co więc produkować czy magazynować tutaj paliwo?

Ciekawostka: w jednym ze zbiorników jest całkiem spora dziura. Z tego co pamiętam, do jej powstania (jakieś 65 lat temu) przyczynił się mój tato - łobuz jeden :)"
Ostatnio zmieniony 15-06-2009 21:03 przez admin, łącznie zmieniany 1 raz.

stanleytbg
Posty: 545
Rejestracja: 05-07-2006 20:41

Lotnisko w Tarnobrzegu

Post autor: stanleytbg » 17-06-2009 16:31

"byłem dzisiaj przy tych zbiornikach, robią naprawdę duże wrażenie. Jednak największe wrażenie wywarł na mnie wieeelki dołek, jak myślę pod kolejny zbiornik :wink: . Teraz prowadzona jest w tamtym miejscu wycinka lasu więc nie trudno na nie trafić bo idąc prosto ścieżką można dosłownie na nie wpaść :D"
Ostatnio zmieniony 17-06-2009 16:31 przez stanleytbg, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Jacek
Posty: 737
Rejestracja: 16-05-2004 18:36

Lotnisko w Tarnobrzegu

Post autor: Jacek » 17-06-2009 23:15

"Temat znów powrócił. Dobrze. Pozwólcie, że dodam trzy grosze. Zbiorniki to jedno i niewiele o nich wiem, a nasyp kolejowy to drugie. I tu mam pewną wiedzę. Oto tekst z Tygodnika Nadwiślańskiego z 2007 roku. Myślę, że ciekawy i na swój sposób odkrywczy, bo nawet Tadeusz Zych (autorytet, moim zdaniem, w takich tematach) nic nie wiedział o trzech mostach na Wiśle (wiem bo pytałem). Przeczytajcie proszę:

[b:243f10146d]Była wąskotorówka w Tarnobrzegu![/b:243f10146d]
Dwa tygodnie temu napisaliśmy o tajemniczym dokumencie Polskich Kolei Państwowych z 1956 r., który w schematyczny sposób przedstawiał przebieg kolei wąskotorowych DOKP Lublin w naszym regionie. Na tym planie zaznaczona była linia z Bogorii do… Tarnobrzega. Pytani przez nas historycy zaprzeczyli, by taka linia kiedykolwiek istniała. Tymczasem dotarliśmy do świadków, którzy pamiętają most kolejowy na Wiśle, a nawet nim przechodzili. Most i wąskotorówka istniały wprawdzie tylko kilka miesięcy, ale były!
Jeszcze tydzień temu tarnobrzeski historyk dr Tadeusz Zych, który historię miasta ma w małym palcu, przekonywał nas, że wąskotorówki nigdy przez Wisłę do Tarnobrzega nie było. Upierał się, że pod koniec wojny Rosjanie wybudowali wprawdzie tymczasowy most przez rzekę do transportu wojsk i zaopatrzenia na przyczółek baranowsko-sandomierski, ale nie był to most kolejowy. Nieprawda! Żyją do dziś świadkowie, którzy pamiętają nie jeden, ale trzy mosty w Tarnobrzegu! W tym jeden kolejowy.
Pale widać do dzisiaj
Latem 1944 roku wojska radzieckie weszły do Ciszycy (wieś naprzeciw Tarnobrzega, po drugiej stronie Wisły - przyp. red.) - opowiada 69-letni Jan Kuranty. Dopiero tydzień później wyzwoliły Tarnobrzeg. Weszły od strony Sandomierza, wbijając się klinem pomiędzy wojska niemieckie. Tak powstał przyczółek baranowsko-sandomierski. Stanęli tu na dobre pół roku, gromadząc sprzęt i zapasy do ofensywy, która zatrzymała się potem aż w Berlinie i na Łabie. W tym czasie na Wiśle wybudowali trzy mosty. Były one drewniane, na palach wbijanych w dno rzeki. Jak jest niska woda, to te pale widać jeszcze teraz. Pierwszy most, w miejscu obecnej przeprawy promowej służył przeprawie pieszych wojsk. To były setki tysięcy żołnierzy. Kolumna szła za kolumną. Drugim mostem, poniżej Skalnej Góry, przeprawiały się tylko czołgi i transportery. Od strony Ciszycy zbudowano dla nich aż do wsi drogę z wielkich bali. Potem, przez wieś, jechały brukiem. Cóż to był za hałas. Całymi nocami oka nie można było zmrużyć! Najpóźniej „ruscy” zbudowali trzeci most - kolejowy. Służył do transportu amunicji i zaopatrzenia. Stanął pomiędzy dwoma poprzednimi. Tory biegły od Koprzywnicy, za budynkami wsi od strony Sandomierza. Potem skręcały w górę Wisły i, poprzez przekopany wał wiślany, docierały na most. Po drugiej stronie, w Tarnobrzegu, skręcały w dół rzeki, za wałem, i dopiero w Dzikowie, bo wcześniej byłoby za stromo dla pociągów, kierowały się do bocznicy kolejowej w lesie zwierzynieckim. Wszystkie mosty pilnowane były przez wartowników, ale jak wojsko nie szło, to pozwalali mieszkańcom na przejście.
Budowali „własowcy”
Słowa Jana Kurantego potwierdza jedna z najstarszych mieszkanek Ciszycy, 87-letnia Bronisława Stąpór. Do dzisiaj we wsi mówi się, że ktoś ma pole czy sad „za kolejką”. Ja sama kilka razy szłam do miasta przez most kolejowy. Dziś po nasypach zostały niewielkie pagórki, bo ludzie zrównali je, by łatwiej siać i orać. Wiele domów i stodół we wsi stoi na podkładach kolejowych i szynach z tej kolejki. Po wojnie nikt o nie nie dbał, to chłopi pozabierali…
Ostatecznym argumentem za istnieniem wąskotorówki niech będzie fragment książki Józefa Żaka „Podzwonne dla jędrzejowskiej wąskotorówki” wydanej w 2003 r. przez wydawnictwo „Myjakpress” z Sandomierza (przy okazji dziękuję Józefowi Myjakowi za dostarczenie tej publikacji):
„W listopadzie 1944 roku, decyzją Rady Wojennej Frontu, rozpoczęto budowę kolei wąskotorowej o dł. 39 km z Tarnobrzega do Bogorii. Pierwszy odcinek linii Tarnobrzeg - most na Wiśle - Ciszyca - Koprzywnica dł. 15 km został zbudowany do 11.01.1945 r. Budowę odcinka Koprzywnica - Bogoria dł. 24 km ukończono 21 stycznia, uzyskując w ten sposób połączenie ze stacją Jędrzejów. Tor ten budowali ukraińscy jeńcy wojenni generała Własowa, zwani popularnie „czajkami”, a to ze względu na charakterystyczne nakrycie głowy. Jeńcy ci, jako zdrajcy „Wielkiej Ojczyzny”, wyzbyci wszelkich praw, budowali tę linię w niesamowicie trudnych warunkach zimowych. Zmarłych w czasie budowy grzebano wprost na torowisku. „Dla tego, który padł, podkład kolejowy był mogiłą” - wspominał świadek tamtych dni Feliks Skowron.”
Cytat ten uzupełnia Jan Kuranty. Pamiętam tych jeńców. Dostawali pajdę chleba i kostkę słoniny na cały dzień. Nie było dla nich baraków. Spali po domach we wsi. Pokotem, na klepisku. Nikt nie uciekał, bo i gdzie? Wszy mieli straszne. Na środku wsi postawili dla nich „łaźnię”. Tam była „parówa”, ze 60 stopni, żeby te wszy wytłuc. Ale wielu z tego gorąca umierało.
Ucieczka w kalesonach
Wąskotorową kolejką przewieziono na przyczółek baranowsko-sandomierski setki tysiący ton amunicji, paliwa i innego zaopatrzenia dla Armii Czerwonej. Do dzisiaj w lesie na Zwierzyńcu pozostały wielkie doły w ziemi po magazynach paliw i amunicji. Schowano je w lesie dla zamaskowania przed niemieckim lotnictwem. Bombardowania odbywały się niemal każdej nocy. Próbowano także zniszczyć radzieckie mosty.
Od strony Ciszycy w tzw. międzywalu stanęła bateria dział przeciwlotniczych. Mówiliśmy na nie „zenitki” - kontynuuje Jan Kuranty. Waliły każdej nocy. Samoloty „łapały” dwa wielkie reflektory. Ale jakoś nie udało się „ruskim” żadnego zestrzelić. Ale też i Niemcom nie udało się nigdy w mosty trafić. Dopiero wiosenne roztopy dały im radę. Mówiliśmy sołdatom od tych dział, że jak lody ruszą, to ich w pół godziny zaleje woda. Nie wierzyli. A potem z kalesonach spieprzali. Wielu nie zdążyło… Szkoda, bo wspominamy ich dobrze. Dostawali od Amerykanów konserwy. Dzielili się z nami. Nie było przez te pół roku jakichś problemów z sołdatami we wsi.
Wszystkie trzy mosty zniszczył lód z wiosennych roztopów w marcu 1945 roku. Rosjanie ich nie odbudowywali, bo byli już z natarciem daleko. Straciły one wojenne znaczenie.
Po kolejce zostały tory, nasypy i jeden wagon. Stał na tzw. mijance w Ciszycy, gdzie na odcinku kilkuset metrów mogły się minąć dwa pociągi. Chłopcy ze wsi wozili się tym wagonem jeszcze kilka miesięcy po wojnie. W końcu i on został przez mieszkańców „zagospodarowany”.
Nigdy później w Tarnobrzegu nie było już wąskotorówki.
Wacław Pintal"

ODPOWIEDZ