Uwolnić skarby...

Wiesz coś ciekawego o Tarnobrzegu? Podziel się z innymi.
kokus63
Posty: 69
Rejestracja: 24-10-2005 12:49

Uwolnić skarby...

Post autor: kokus63 » 08-01-2010 21:48

"Pozwalam sobie zamieścić kopię kolejnego artykułu dotyczącego kolekcjonerstwa, który jasno wykazuje, że gdzie indziej może być normalnie..


W ANGLII KOPIĄ SKARBY, A W POLSCE POSZUKIWACZY
Uwolnić skarby!

Polacy wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii, aby legalnie szukać skarbów z użyciem wykrywaczy metali. Ci sami pasjonaci historii w kraju nad Wisłą nazywani są przez rządzących i policję złodziejami, bandytami i przestępcami.

ROBERT WIT WYROSTKIEWICZ

?Najwyższy CZAS!? dotarł do dokumentów Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które udowadniają, że państwo polskie zdolne jest do postrzegania swoich obywateli jedynie przez pryzmat domniemanej winy lub złych zamiarów. Tymczasem w Anglii wystarczyła odrobina normalności, aby tysiące ludzi (poszukiwaczy, archeologów, muzealników i zwykłych ?Brytoli?) czerpały korzyści z prawa dotyczącego poszukiwań.

W normalnym kraju
18-20 września, podczas największej, corocznej imprezy poszukiwawczej w Wielkiej Brytanii ? The Weekend Wanderers Summer Rally ? odbył się zlot polskich poszukiwaczy. Po raz pierwszy oprócz Polaków mieszkających na Wyspach na legalne ?wykopki? wybrało się około 20 poszukiwaczy z Polski.

W trakcie zlotu natrafiono na skarb anglosaski z VI wieku n.e. (o czym informowały angielskie media), którego być może jeden z elementów (kobieca brosza) odnalazł niżej podpisany (wartość tej rzeczy dla archeologii analizują obecnie brytyjscy specjaliści z tej dziedziny). Na imprezie można było zobaczyć młodzież, ludzi w średnim wieku, całe rodziny, kobiety i mężczyzn, a przy tym nierzadkie były widoki emerytów z plecakami dzierżących w jednej ręce wykrywacz, a w drugiej saperkę. Dla polskiej ekipy był to obraz szokujący. Wszak w naszym kraju takie ?zbrodnie? są penalizowane, a poprzez rewizje i konfiskaty skutecznie wybija się z głowy poszukiwaczom chęć realizowania swojej pasji. W Anglii jednak ktoś mądry wpadł na pomysł, że skoro tyle osób pasjonuje się historią i chce odkrywać ją w taki sposób, to może jakoś skanalizować ten potencjał. Jak pomyślano, tak zrobiono. Wprowadzono proste, logiczne i klarowne zasady. Każdy może kopać, gdzie chce, o ile ma zgodę posiadacza gruntu i nie wchodzi na stanowiska archeologiczne. Państwo ma prawo pierwokupu znaleziska (50 proc. dla znalazcy ? 50 proc. dla właściciela gruntu). Archeolodzy wprowadzili system dobrowolnego zgłaszania znalezisk, dzięki któremu przedmioty są zgłaszane, katalogowane, nanoszone na mapy, przez co zachowywany jest tzw. kontekst znaleziska.

W Polsce
Rozwiązania angielskie w formie szczegółowej analizy legislacyjnej wykonanej przez Igora Murawskiego, poszukiwacza na stałe mieszkającego w Anglii, znalazły się na początku tego roku na biurku ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego (PO). Dodam, że to on dysponuje instrumentami pozwalającymi zawiesić stan wojny między policją a poszukiwaczami. Dotarliśmy do oficjalnego stanowiska resortu kultury, wyrażonego w piśmie o sygnaturze DOZ-PiA-0810/1/09-TM, podpisanym przez Tomasza Mertę, podsekretarza stanu i Generalnego Konserwatora Zabytków, który pisze o ?rabunkowych poszukiwaniach prowadzonych przez tzw. poszukiwaczy skarbów? i ?niszczeniu zabytków?, dodając oczywiście, że co w ziemi, to państwowe. Minister Merta jak mantrę powtarza argument archeologicznego betonu o niszczeniu przez poszukiwaczy kontekstu znaleziska poprzez wyjmowanie go z ziemi, zapominając, że gros odnajdowanych przedmiotów zalega na głębokości nie większej niż kilkanaście centymetrów, a większość poszukiwaczy chodzi po prostu po polach ornych, które chłop co roku orze, bronuje, talerzuje i nie ma tu mowy o jakimkolwiek kontekście.

Miast puenty
Z danych Ministerstwa Kultury, które publikujemy jako pierwsi, wynika, że amatorów-poszukiwaczy jest w Polsce ok. 80 tys. Według naszych ustaleń liczba ta może być nawet dwa razy większa. Stąd zrozumiałe staje się groteskowe powiedzenie, że jest to najliczniejsza grupa przestępcza w kraju. Na zlocie w Anglii, na którym miałem okazję ?kopać?, odkryto lokalizacje osady rzymskiej i anglosaskiego cmentarzyska, które badają dalej profesjonaliści ? archeolodzy. W Polsce każde takie odkrycie nie tylko nie wzbogaci muzeów lecz nie zostanie nawet zgłoszone, bo polski rząd wie lepiej: Polacy to złodzieje i przestępcy, a najgorsi są pasjonaci historii, którzy niczym z kałasznikowami przemierzają pola z wykrywaczami metali...

źródło: Najwyższy CZAS! nr 40 (1011) ? 3 października 2009
autor tekstu: Robert Wit Wyrostkiewicz
fot. Robert Wit Wyrostkiewicz

Nie udało mi się tylko skopiować zdjęcia, które było dołączone do artykułu.
Pozdrawiam wszystkich pasjonatów, szczególnie z wykrywkami.."
Ostatnio zmieniony 08-01-2010 21:48 przez kokus63, łącznie zmieniany 1 raz.

d_stempel
Posty: 6
Rejestracja: 28-09-2005 02:01

Uwolnić skarby...

Post autor: d_stempel » 02-08-2010 02:47

""NCZ!" standardowo zachwyca się rozwiązaniami angielskimi z wiadomych względów. Jest jeszcze parę innych wzorów angielskich, które środowisko Korwina-Mikke chętnie przeniosłoby z Anglii na grunt polski, ale to nie o tym ta dyskusja.

Prawo mamy faktycznie idiotyczne, opresyjne i godzące w prawa obywatela, ale cóż z tym zrobić? Pozostaje tylko siąść pod gruszą i popłakać nad tym babilonem. Ja z wykrywką juz nie naginam. nie mam ochoty sie wtopić, a żadnej przyjemności nie sprawia mi ukrywanie się przed wzrokiem postronnych. Nie chciałbym wizyty panów niebieskich w domu, pomijając fakt, że dawno pozbyłem się rzeczy mogących wzbudzić ich ciekawość, ale i tak w razie rewizji pierwsze co zapieprzą, to komputer. A że w każdej chwili mogą mi udowodnić że ściągnąłem kiedyś książki Ospreya, więc w świetle prawa, to byłbym przestępcą. Szkoda gadać.

Była kiedyś inicjatywa na Odkrywcy, by ministrowi kultury przesłać taczkę boratynek. Ja kilka swoich przesłałem, zbiórka z tego co wiem, dalej w toku, jak uzbierają, to pan minister będzie miał cholernie wielką taczkę niezwykle istotnych zabytków XVII wieku."

ODPOWIEDZ