Ostatnio oglądałem wywiad z Suworowem i on jednak potwierdza tezę, że gdyby w Polsce nie został ogłoszony stan wojenny to "bracia" za wschodniej granicy weszliby do Polski.
Ja miałem wtedy pięć lat, i też nie pamiętam, jak to z tym "Telerankiem" było.Cytat
gdyby nie jaruzel już byśmy szczekali po rusku.
Żałuję, że obywatele nie podziękowali mu kulą w głowę za te przysługę. Szkoda, że ten komuch i morderca nie dożył sprawiedliwego procesu.
Jak słysze takie pier**nie jak ty nikanor to zastanawiam się nad karaniem za takie brednie. Tak samo jak propagowanie nazizmu lub komunizmu.
Temat stanu wojennego i samego Jaruzelskiego jednak, jak widać, wciąż żywy i budzący emocje. Wyjątkowo skrajne.
Ja osobiście niewiele z tego pamiętam, i jeszcze mniej wtedy rozumiałem. Stan wojenny zakończono w roku 1983. Ale daleki byłbym zarówno od gloryfikowania generała Jaruzelskiego (który pokojowo oddał broń, co trzeba mu oddać) jak i wykrzykiwania z pianą na ustach, że to zdrajca, etc. Zastanawiałem się nad tym nie raz, i nie wiem skąd (zarówno u jednych, jak i drugich) to poczucie nieomylności wyznawania jedynej słusznej opcji, którą głoszą. Inne czasy, inna sytuacja. Wiele od tamtej pory się zmieniło. Komunizm to był system zbrodniczy, jego pochodna - socjalizm (bo komunizmu jako takiego w Polsce nie było) też ma swoje na sumieniu. Ale czy bez wprowadzenia stanu wojennego w Polsce nie mielibyśmy tego samego co na Węgrzech w '56 czy w Czechosłowacji '68? Bo niby dlaczego towarzysze radzieccy mieliby się bardziej pieścić z niesfornymi Polakami w grudniu 1981? I na tej podstawie jednak myślę, że mogło być gorzej. Proszę o przekonanie mnie rzeczowymi argumentami, że się mylę. I z góry dziękuję."