Wielu ludzi wierzących nie może pojąć, w jaki sposób ktoś może bez religii być dobrym człowiekiem; ba!, jak w ogóle można chcieć być dobrym.Co więcej niektórzy z religijnych ludzi, do tych którzy nie podzielają ich wiary, potrafią czuć wyłącznie nienawiść.To, powiedziałbym, jest jakaś stałą konstruktów religijnych we wszystkich religiach może z wyjątkiem buddyzmu(który jest bardziej systemem filozoficznym) i japońskiego shintoizmu w którym, o dziwo, zupełny brak teologii oraz kodeksu etycznego. Japończycy żyją w oparciu o ?wewnętrzną czystość? serca. Zupełnie jak ateiści. Każdy shintoista po prostu wie, co jest słuszne, a co nie.Odwracając religijne postrzeganie rzeczywistości może właśnie w tym należałoby upatrywać pokojowej drogi dla ludzkości?.Właśnie w braku teologii i kodeksu etycznego właściwego religiom? .Dziwne są te "kodeksy" skoro muszą być narzucane innym ludziom , a ludzie którzy je kwestionują to poganie,zaprzańcy,bądź zasługujący na politowanie, albowiem będą się smażyli w ogniu piekielnym.Tak jak Dawkins często zastanawiam się dlaczego Bóg potrzebuje tak żarliwych obrońców swojej religii, że aż posuwają się do brutalności .Agresja jest immanentną częścią religii co pokazuje historia a Bóg przecież doskonale potrafi zatroszczyć się sam o siebie.Zresztą altruizm stojący u źródeł prawodawstwa i norm etycznych został udowodniony przez darwinistów.Po co mu(BOgu) regulacje religijne ,albo nawet prawne(prawo opierane na WC), bądź strzelby w rękach jego zwolenników? Pożądanie ,czyli grzech, dało nam poezję i dzieła dramatyczne Natomiast dla niezorientowanych w meandrach wyborów moralnych polecałbym poczytanie o badaniach biologa Marca Hausera ,który udowodnił empirycznie, że istnieje uniwersalna gramatyka moralna , którą kierują się ludzie wszelkich nacji i której podstawą nie są wartości religijne jakie one by nie były. Boska aprobata dla naszych czynów w celu uniknięcia kary jest co najmniej dziwna i podszytym fałszem kunktatorskim handlem wymiennym.Człowiek bez religii staje się bezsilną jednostką ,oderwaną społecznie-zobaczcie na kraje zachodnie ,tam prawo religia znika ,tam rządzą prawa wymyślone przez ludzi
Natomiast niestabilności związków małżeńskich upatrywać w braku oparcia w religii ? Hm ,wydaje mi się to komiczne.
W tym miejscu każdemu uczestnikowi tego forum poleciłbym fantastyczną książkę Fukuyamy "Koniec człowieka"(do ściągnięcia na Chmikuj pl:-).Autor pokazuje nieuniknioną walkę wynikającą ze zderzenia postępu naukowego i wyzyskiwania jego owoców przez ludzi .Konsekwencje dotykają właśnie rodziny, moralności i idei Boga.Fukuyama pokazuje zderzenie libertarian i konserwatystów popierających ograniczenie do minimum postępu biologicznego ,często technicznego i działających z pobudek religijnych, którzy przejmują się takimi problemami, jak aborcja i kondycja rodziny.I niestety z przykrością dla konserwatystów muszę im powiedzieć, że czy tego ktoś chce czy nie, walka ta przez konserwatystów zostanie przegrana.Nawet pomimo tego, że obecne statystyki pokazują większą trwałość rodzin wspieranych przez wspólnie wyznawaną religię.Stanie się to niezależnie od naszego chcenia czy to Andriu czy mojego.Jest to nie do zatrzymania.
Z kolei w innej książce Karen Armstrong pt" Historia Boga" jest uwypuklona tęsknota za transcendencją stanowiącą immanentną cechę człowieka i jego sięganie na stół po okruchy z wierzeń składające się na jego religię przyszłości.Dość dobrze pokazany jest nadchodzący zmierzch idei Boga osobowego przy jednoczesnym utrzymaniu się ludzkich poszukiwań metafizycznych, co staje się zauważalne i dzisiaj jeśli się chce patrzeć.Ta potrzeba w człowieku nie przeminie.I z tego punktu widzenia Jezus powinien się cieszyć.Alternatywę stanowić może Bóg mistyków.
I należy zadać pytania .Czy z faktu forsowania symbolicznie rozumianej intronizacji Chrystusa na króla Polski jako obrony naszych POLSKICH wartości będziemy w jakiś sposób lepsi od społeczeństw zachodnich? Czy jeżeli trwałość rodziny będzie mniejsza to ludzie przez to będą gorsi?Nie będą szukali Boga? Czy dziecko posiadające matkę i kolejnych ojców "pozyskanych" przez matkę(rozwody) będzie bardziej "rozedrgane",jeśli stanie się to społeczną normą?Czy homoseksulaiści zlecający surogatce donoszenie a potem wychowujący własne dziecko będą razić, jeśli prawodawstwo pójdzie w tym kierunku i nikogo to nie będzie dziwić?
Edytowany przez fil-utek o 02-02-2016 - 22:01. "