"
rav pisze:
Chrześcijaństwo to nie tylko katolicyzm, ale i prawosławie i protestantyzm.
Kościół założył Chrystus, a nie Konstanty.
Teoretycznie. W praktyce, tzn. praktyki religijne w KK to czyste pogaństwo z już nawet nie osobą co mitem boga-Chrystusa (i jego boskiej matki) w centrum. Który, na marginesie, niczego nie zakładał i gdyby jakimś cudem dzisiaj ożył to na pewno znowu dałby się ukrzyżować, tylko tym razem na znak protestu wobec tego co Watykan uczynił w jego imieniu.
Jeżeli ktoś grzeszy zuchwale w nadziei Miłosierdzia Bożego to grzeszy przeciwko Duchowi Świętemu, dlatego hasło "róbta co chceta" jest przeciwne wierze chrześcijańskiej.
Jeżeli już to hasło Św Augustyna: "kochaj i rób co chesz", które niby podobne ale całkowicie odwraca sens.
Nikt nie szuka kozła ofiarnego, choć Jezus jest jak Baranek Paschalny.
To Bóg jest idealnym Ojcem i dlatego bierze odpowiedzialność za nasze winy.
Wspaniały, religijny bełkot. Zejdź na ziemię i odpowiadaj w normalny sposób, bez odwoływania się do ezoterycznych pojęć.
Jeżeli dziecko coś przeskrobie, to rodzic kochający go bierze odpowiedzialność za siebie.
To Bóg wziął odpowiedzialność za nasze winy.
Ale czy do Ciebie nie dociera, że to jest niemożliwe? Można robić ekstremalne rzeczy żeby komuś pomóc: oddać nerkę, wziąć winę w sądzie i odsiedzieć wyrok, zasłonić przed kulą itp itd ale NIE DA SIĘ wziąć na siebie czyichś grzechów, odpowiedzialności (moralnej) za nie, nie da się anulować tego co się stało (a już na pewno tego co się wydarzy). Niedość, że wymagałoby to wcielenia się w sprawcę to jeszcze podróży w czasie.
Ta całe odkupienie jest jak nieskończona linia kredytowa dla wszystkich, na którą każdy może sobie grzeszyć do woli "na krechę". Jezus stawia.
Ta doktryna jest po prostu asburdalna i skrajnie niemoralna. Trzeba po prostu nie mieć za grosz honoru, albo mieć go tylko za grosz właśnie, żeby w ogóle pomyśleć o takim przenoszeniu swojej odpowiedzialności. Moje czyny to moja odpowiedzialność, kropka. A wpajanie ludziom tych bzdur na siłę - groźbą (piekło), przekupstwem (niebo), szantażem emocjonalnym (ukrzyżowanie), to strasznie cyniczna i szkodliwa forma ich ubezwłasnowalniania.
wou, ale przecież nikt nie każe Ci być katolikiem!
Żeby z takim tekstem wyjechać w tym katolandzie to trzeba być albo bezczelnym złośliwcem albo naiwnym ignorantem. Jasne, rav, podobnie jak całe pokolenia Polek i Polaków na 18te urodziny dostałem możliwość wyboru czy chcę być zapisany do jakiegoś kościoła i brać udział w praktykach religijnych -_-' Ale masz częściowo rację: już nikt nigdy mnie do tego nie zmusi. I mam prawo być wkurzony na ten system religijnej korupcji, w który mnie bez pytania wrzucono i który pogrąża ten kraj, mam prawo na to reagować. Dostrzeż chociaż na moim przypadku jak dużym błędem jest zmuszanie dzieci do wiary. To jest nawet gorsze niż zapisywanie ich do partii zaraz po urodzeniu. Zupełny brak szacunku dla człowieka i pogwałcenie jego niezależności. Twojemu Bogu na pewno podoba się ten katolicki dżihad.
I Ty mi będziesz o przymusie gadał? Nawet nie czujesz jakim niewolnikiem jesteś, jakieś bezdusznej organizacji służysz i w jak mściwe i okrutne bóstwo wierzysz.
Jestem przekonany, że nawet gdyby istniały bezpośrednie dowody naukowe na istnienie Boga, to ludzie i tak by nie uwierzyli.
I może dlatego Bóg nie daje takich naukowych dowodów, bo i po co?
Gdyby były bezpośrednie dowody to nie byłaby już kwestia wiary. Ale ich nie ma więc jest. Czyli sugerujesz, że Bóg ma to gdzieś? Jeśli istnieje, to patrząc na jego "dzieło" zwisa mu i powiewa bardzo wiele rzeczy, więc w sumie czemu i nie to? Jak można chcieć wierzyć w tak bezlitosnego demiurga-tyrana...
Mimo, ze Świadkowie Jechowy są przypisywani do chrześcijan, to ja bym się skłaniał tu bardziej do działań sekty.
Byłbyś świetnym Świadkiem Jehowy, sekta czy nie sekta (każdy odłam religii to sekta) mentalnie nadajesz się doskonale. Gorzej z przywiązaniem do niebiblijnych praktyk i dogmatów - najciężej pozbyć się z głowy zabobonów."