Tarnobrzeg – miasto bez Żydów i komunistów

Kilka miesięcy temu, będąc przejazdem w Tarnobrzegu, wpadłem do miejscowego muzeum. Dobrze trafiłem – był akurat dzień bezpłatny. Pani oprowadzająca była bardzo miła, mówiła dużo i treściwie opisując poszczególne eksponaty. W prezentowanej historii miasta było jednak kilka braków…

Gdyby jeszcze kilkanaście lat temu spytać nauczycieli historii z tarnobrzeskich szkół jakie wydarzenia w naszych okolicach miały największe znaczenie, można było usłuszeć tylko jedną odpowiedź: REPUBLIKA TARNOBRZESKA Z PRZEWODNIĄ ROLĄ TOMASZA DĄBALA I KSIĘDZA OKONIA.
W aktualnej wersji historii miasta, prezentowanej w muzeum, dla Republiki i jej bohaterów zabrakło miejsca. Bez względu na ocenę tamtych wydarzeń, nie powinno się ich pomijać milczeniem. Łatwo zmienić nazwy ulic i placów, ciągle jednaj żyją ludzie pamiętający tamte burzliwe czasy. Co ciekawe w muzeum wisi obraz, który prawdopodobnie przedstawia pamiętny wiec z listopada 1918r.

Jako źródło historyczne polecam książkę Republika Tarnobrzeska w świetle wspomnień adiutanta komendy powiatowej (albo jakoś tak) autorstwa Józefa Rawskiego, który przez kilka tygodni był w samym środu zdarzeń.
Wersję komunistyczną można wyczytać w Nie ma ulicy Zielonej Czesława Schabowskiego.

To nie koniec braków historycznych.
Pani przedstawiając historię miasta nie wspomniała ani słowem o Żydach! To ciekawe, bo przez wieki stanowili większość obywateli miasta (nawet do 3/4 Tarnobrzeżan). Czy rzeczywiście przez tyle lat nie pojawił się żaden Tarnobrzeżanin-Żyd, o którym należałoby wspomnieć? Czy nie można o nich powiedzieć nic dobrego, dlatego tą część historii miasta wrzuca się do kosza? Nie wydaje mi się, żeby było aż tak źle.

Podobnie w nazwach ulic – na przeszło 200 ulic miasta tylko jedna poświęcona jest Żydówce, dr Lilien. Nie powinno się odrzucać Tarnobrzeżan którzy wywarli wielki wpływ na życie naszego miasta. Cieszyłbym się, gdyby w muzeum miejskim informowano rónież o żydowskim obliczu miasta, lichwie, karczmach, rabbim Zatojre, rzemieślnikach, handlarzach, cielagunach, ale też o holokauście, czy choćby o paleniu Żydów na stosie, co również w Tarnobrzegu się zdarzyło.

Dla zainteresowanych żydowskim Tarnobrzegiem polecam (trudnodostępną) książkę Czesława Schabowskiego (tym razem bez wtrętów komunistycznych) Mój przyjaciel goj. Rewelacja – autentyczny język Dzikowiaków, Żydów i Lasowiaków z lat 20-tych XX wieku, barwne klimaty rozwijające się na styku kultur i spora dawka lokalnego humoru. Jak dla mnie najlepsza książka dotycząca Tarnobrzega (kiedy będzie dostępna w muzeum???).