Wkroczyliśmy w wielki rok wyborczy – czekają nas głosowania i związane z nimi kampanie: do Sejmu i Senatu RP, wybory Prezydenta RP oraz referendum w sprawie Konstytucji Europejskiej. Pojawi się wiele obietnic, przeważnie bez szans na realizację.
Na portalu lokalnym nie interesuje nas prezydent czy KE, ale już niedługo, pewnie za pół roku, wielu lokalnych działaczy będzie nas przekonywać jak są aktywni i ile dla Tarnobrzega zrobili…
Najłatwiej rozliczyć posła Stępnia. Tak jak niegdyś Wałęsa nieopatrznie sprecyzował obietnicę 100 milionów dla każdego, tak lokalny działacz SLD obiecał nam 4000 miejsc pracy. Dziś możemy się z tego tylko pośmiać i założyć, że kolejny raz Tarnobrzeżanie nie dadzą się nabrać.
Proponuję się rozejrzeć – czy w Tarnobrzegu dostrzegacie działalność partii politycznych? Nie chodzi o akcje na miesiąc przed wyborami, ale na co dzień, np. w grudniu 2004. Staram się śledzić lokalne media (głównie internetowe), szukam stron lokalnych oddziałów czołowych partii, pytam ludzi co się wokół dzieje i co? I nic. Prawie.
Przodująca w sondażach PO zasłynęła głównie próbą odwołania Prezydenta Dziubińskiego. Niestety akcja wyszła niepoważnie, bo została powstrzymana przez wojewódzkie i centralne władze partii. Jeśli chodzi o spotkania z politykami PO można postawić na pierwszym miejscu – niedawno odwiedzili nas: Jan Rokita, Donald Tusk i Zyta Gilowska. Czy partia robi coś w sprawach lokalnych? Nie wiem. Nie widzę. Zaglądam na oficjalną stronę http://www.tarnobrzeg.platforma.org i dalej nic nie widzę. Strona co prawda istnieje (trzeba było coś zrobić przed wyborami do PE), ale nie pojawiła się na niej nawet informacja o spotkaniu z szanowną posłanką Gilowską, czy z marszałkiem Tuskiem.
Niestety, jeśli przechodzimy do partii zajmujących kolejne miejsca w sondażach nie znajdujemy nawet wizytówki internetowej lokalnych oddziałów. I tak:
Na oficjalnych, ogólnopolskich stronach PiS możemy jedynie poznać dwa nazwiska powiatowych pełnomocników. Nie możemy się nic dowiedzieć o lokalnym oddziale, ani jego działalności, nawet jeśli jakaś jest prowadzona.
Strona Samoobrony – istnieje! Ale chyba robił ją przeciwnik partii. Chętnie dowiedziałbym się coś o jej działalności, ale w dziale pod tą nazwą nie ma o dziełach lokalnych polityków ani słowa. http://www.republika.pl/tarnobrzegsamoobrona/
W przypadku LPR ze strony ogólnopolskiej możemy poznać jedynie adresy biur poselskich na Podkarpaciu. Brak danych czy w Tarnobrzegu partia wogóle istnieje i co robi.
Podobnie SLD. W Internecie tarnobrzeskie SLD nie istnieje… nic nie wiem również o jakiejkolwiek aktywności.
SDPL nie ma. Jest za to Norbert Mastalerz, który jako jedyny w okolicy troszczy się o dostarczanie informacji internautom, na stałym, przyzwoitym poziomie – www.mastalerz.vel.pl
Działania SDPL opisują również lokalne media – utworzono biuro bezpłatnych porad prawnych, wspominano również o stanowisku partii w sprawie uwłaszczenia ogródków działkowych. Niestety, w tym przypadku SDPL troszczy się o ogromny majątek kontrolowany przez działaczy PZD, a nie o interes i własność działkowiczów…
PSL… A czego się spodziewacie? Na stronie oddziału podkarpackiego jedynie kontakt do lokalnego biura.
UPR w okolicy bywa, brak jednak struktur regionalnych, które mogłyby prowadzić w Tarnobrzegu widoczną działalność. Niedawną wizytę Janusza Korwin Mikkego w naszym mieście uważam za to za najciekawsze z politycznych spotkań zeszłego roku.
Po co to piszę? Bo wiem, że za 3 miesiące będziemy bombardowani informacjami ile to każda partia dla miasta robi, jak wspaniali, pomysłowi i skuteczni są jej działacze.
Nie chcę powiedzieć, że partie nic nie robią. Może robią, nie wiem – i w tym problem.
Chodzi o to, że nie zależy im na przekazaniu informacji. Internauci, których w mieście coraz więcej, mogą poczuć się lekceważeni – ja się tak czuję. Na każdy głos trzeba pracować przez całe cztery lata, nie tylko na miesiąc przed głosowaniem.
Działacze! Do roboty! Czasy się zmieniły. Pamiętajcie o Internecie, to w końcu najtańsza i najszybsza z metod przekazywania informacji.