Wygląda na to, że tak, czy tego chcemy, czy nie. Ktoś chce? Takie wnioski można przynajmniej wysnuć po lekturze artykułu „Górnicy grożą bombą ekologiczną” opublikowanego w dzienniku Nowiny w dniu 10 lutego.
Chodzi konkretnie o fragment z tekstu Wojciecha Malickiego:
„Związkowcy z Kopalni „Machów” żądają zwiększenia dotacji z budżetu państwa na likwidację posiarkowych kopalń. Grożą blokadami, strajkiem głodowym, a nawet zaprzestaniem odwadniania wyrobiska, co grozi powstaniem bomby ekologicznej”.
I dalej: „- Jeśli do połowy lutego nie będzie reakcji rządu, zaostrzymy akcję – mówi Zdzisław Węcowski, szef zakładowej „S”. – Rozważamy różne warianty protestu, włącznie z blokadami, strajkiem głodowym i wyłączeniem pomp odwadniających.”
Zgadzam się z dyrekcją i pracownikami Kopalni, w tym ze związkowcami, że pieniądze na rekultywację byłego wyrobiska muszą się znaleźć. Przez kilkadziesiąt lat kombinat znacząco wspierał budżet PRL-u, odkładając przy okazji fundusze na przyszłą likwidację działalności. W momencie kiedy kopalnia przestała być dochodowa (co nie było wprost związane z przemianami ustrojowymi) państwo polskie się od niej odwraca. Jednocześnie nadal pieniądze z naszych podatków finansują nieopłacalne i szkodliwe wydobycie węgla kamiennego na Śląsku. Czy tarnobrzescy górnicy byli zbyt ustępliwi? Czy było ich za mało? Czy zbytnio wierzyli pustym obietnicom lokalnego posła? Chyba wszystko po trochę.
Teraz na protesty jest już za późno. Upadającego parlamentu i rządu nie wzruszy głodówka, nie wzruszą blokady (a kogo one dotkną?). Ale jest problem… związkowcy łatwo mogą wziąć na zakładników 50 tysięcy mieszkańców Tarnobrzega i kilkaset tysięcy sąsiadów z szerszych okolic. To już poważny argument przetargowy, co z tego że zwykle kojarzony ze śniadymi, brodatymi fanatykami w turbanach?
Tu właśnie granica została przekroczona. Jeśli choćby w niezobowiązującej dyskusji pojawiła się taka propozycja, to wobec pomysłodawcy już teraz powinny być wyciągnięte surowe konsekwencje. Tym bardziej, jeśli to była świadomie wypowiedziana terrorystyczna groźba. Jeśli związkowcy zechcieliby zastosować tą metodę szantażu w praktyce, to w pełni popierałbym zdecydowaną akcję uzbrojonych oddziałów antyterrorystycznych i dożywocie dla szantażystów.
Dyrekcja zakładów zapewnia, że pieniędzy na odwadnianie wyrobiska wystarczy, problem w tym, że zabraknie ich na inne działania. Można domagać się funduszy, ale nie stawiając na szali życie i dobytek sąsiadów oraz trwałe zniszczenie okolicznych terenów z nieprzewidywalnymi skutkami ekologicznymi w przyszłości.
Uwaga: tekst był inspirowany wyłącznie cytatami z Nowin. Wiarygodność cytowanego artykułu nie była weryfikowana. Jeśli ktoś zna więcej szczegółów proszony jest o uzupełnienia w komentarzach.
Tekst Nowin można znaleźć pod linkiem:
http://www.gcnowiny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20050210/TARNOBRZEG/50209016