Tomasz Raczek w MBP

Po roku i kilku dniach od ostatniej wizyty, tarnobrzeską MBP odwiedzi Tomasz Raczek. Spotkanie rozpocznie się we wtorek 24 maja o godzinie 19.00.

Tym razem popularny krytyk promował będzie publikację z cyklu: „Perły kina – Leksykon filmowy na XXI wiek”. Wydany kilka dni temu pierwszy tom (z planowanych pięciu) nosi tytuł „Sensacje i Science Fiction”. Współautorem książki jest Zygmunt Kałużyński.

Zdjęcie z poprzedniego spotkania zrobił ronin.

Tematy i terminy wydawnicze kolejnych tomów przedstawiają się następująco:
tom II – FILMOWE ADAPTACJE LITERATURY (sierpień 2005)
tom III – KOMEDIE, PRZYGODY I ANIMACJE (listopad 2005)
tom IV – MIŁOŚĆ I SEKS (luty 2006)
tom V – RARYTASY, NIEWYPAŁY I KURIOZA (maj 2006)

Dla zainteresowanych nabyciem książki dodatkowa informacja – do limitowanej serii dołączona jest płyta DVD z popularnym filmem SF „Koziorożec 1”.

Co sam autor pisze o książce:
PERŁY KINA – Leksykon filmowy na XXI wiek to podsumowanie mojej trwającej ponad ćwierć wieku współpracy z Zygmuntem Kałużyńskim, bodaj najwybitniejszym od czasu Karola Irzykowskiego polskim krytykiem filmowym. Zawsze miałem poczucie wartości tej współpracy i zawsze obiecywałem sobie, że kiedyś zbierzemy jej owoce i wydamy wspólnie leksykon. Pan Zygmunt przygotowywał się do tego solidnie: robił spisy filmów, które trzeba umieścić w leksykonie, namawiał mnie, byśmy o nich porozmawiali. I robiliśmy to: z przyjemnością i z zaciekawieniem, bo zwykle odkrywaliśmy przy okazji nowe spostrzeżenia o obejrzanych filmach a także? nowe fakty ze swoich życiorysów. Lubiliśmy się nawzajem zaskakiwać.

Prace nad leksykonem trwały przez wiele lat; wydawało się, że ciągle mamy czas, aby uzupełniać zbiór omówionych filmów. Niestety, we wrześniu 2004 roku śmierć wyeliminowała z tej pracy Pana Zygmunta. Postanowiłem wtedy zebrać wszystko, co zdążyliśmy wspólnie przygotować i – ku mojemu zdumieniu – okazało się, że powstał nie jeden, lecz pięć tomów leksykonu. Dalej postąpiłem tak, jak zaplanowaliśmy.

Zgodnie z pomysłem Pana Zygmunta filmy zostały podzielone na grupy odpowiadające upodobaniom kinomanów:
tom1: sensacje i science fiction
tom2: ekranizacje literatury
tom3: komedie, przygody i animacje
tom4: miłość i seks
tom5: rarytasy, niewypały i kurioza
W ten sposób nasze omówienia zyskają – mam nadzieję – walor praktycznego poradnika, pomagającego w dobieraniu sobie repertuaru kina domowego oraz… w prowadzeniu dyskusji z przyjaciółmi o obejrzanych filmach. W imieniu Pana Zygmunta i swoim bardzo do tego namawiam: prawdziwemu kinomanowi nic bowiem nie sprawia większej radości niż zacięty spór, pozwalający nazwać po imieniu wszystkie powody swojej satysfakcji lub artystycznego rozczarowania. Dyskutujcie, kłóćcie się kochani o filmy, przeżywajcie je jeszcze raz w trakcie rozmowy. Niech żyją w was dłużej niż w kinie!
I jeszcze jedno: opracowując leksykon nie mogłem oprzeć się pokusie, by rozmowy uzupełnić naszymi indywidualnymi omówieniami tych filmów, o których nie zdążyliśmy porozmawiać. Dzięki temu Czytelnicy będą mogli przypomnieć sobie między innymi pełne brawury i dla wielu już kultowe wywody Zygmunta Kałużyńskiego o głośnych filmach a zestaw tytułów okazał się pełniejszy.
Przed lekturą leksykonu zapraszam na chwilę rozmowy z Panem Zygmuntem. Tym razem rozmawialiśmy nie o filmach, lecz o tym dlaczego ciągle się o nie sprzeczamy. I dlaczego ta nasza rozmowa – jak nam się wtedy wydawało – nie ma końca…
Tomasz Raczek

Kałużyński i Raczek: Nie kończąca się rozmowa

TR – Panie Zygmuncie, gdy zaczynaliśmy przygotowywać telewizyjny program „Perły z lamusa”, nie przyszło nam do głowy, że wkrótce nasze rozmowy zaczną się ukazywać w formie zapisanej – najpierw na łamach miesięcznika „Life Video”, a potem tygodnika „Wprost”. Nie sądziliśmy też, że kiedyś będziemy publikować książki złożone z tych rozmów. Teraz stało się to faktem i zadaję sobie pytanie, czy aby się nie zagalopowaliśmy?
ZK – Panie Tomaszu, to jest konieczność dziejowa. Mam prawo to oświadczyć jako staruszek, który przeżył prawie całe XX stulecie. W ciągu tego wieku wyłoniła się kinematografia i uważano, że będzie ona sztuką czasów najnowszych, trwającą całe wieki. Tymczasem już za mojego życia sztuka filmowa skończyła się.
TR – Chce pan powiedzieć, że skończyło się kino?! Chce pan powiedzieć, że racje mają ci, którzy nadejście telewizji uznali za śmiertelny cios dla kina a potem jeszcze stwierdzili, że drugi cios zadany został przez wideo? Wszak wszyscy prawdziwi wielbiciele filmów twierdzą, że wielkie artystyczne kino żyje nadal, festiwale filmowe cieszą się prestiżem a młodzież studencka i rasowi kinomani wciąż biegają do kin z wypiekami na twarzach i pustymi portfelami, bo bilety są coraz droższe…

ZK – Kino otrzymało cios, od którego może nie zginęło, ale się zmieniło. Polega to na tym, że film do niedawna łączył ambicje sztuki z widowiskowością. Prezentował gwiazdy, które były adorowane bardziej niż najwybitniejsi politycy, nawet w czasach dyktatorów, uwielbianych obowiązkowo. Otóż ta epoka kina skończyła się. Przyszedł cios audiowizualny, który zdetronizował kino, przesunął w inne miejsce.
TR – A właśnie. Przecież sukces rynku wideo polega przede wszystkim na sukcesie filmów. Sukces telewizji również zależy od filmów i dzisiaj trudno sobie wyobrazić dobrze prosperujący kanał telewizyjny bez kilku filmów dziennie. Zmienił się być może przekaźnik, ale filmy pozostały te same.
ZK – Nie tylko.
TR – Dobrze, zmieniły się też i kina. Swego czasu byłem w Hollywood i widziałem na pół opustoszałe pałace filmowe, złocone i pełne czerwonych dywanów, obok nich odbite w betonie ślady dłoni i stóp gwiazd filmowych; a po tym wszystkim chodzą turyści, żebracy i bezdomne dzieci. W kasie smętna, tleniona blondynka, nawet nie zachęcająca przechodzących ulicą ludzi do zainteresowania się granym w kinie filmem. Rzeczywiście, te pałace nie mają już wzięcia. Ale jednocześnie powstają przecież na całym świecie multipleksy, złożone z kilku, czasem kilkunastu małych i większych sal kinowych; w każdej z nich grany jest inny film dla innej publiczności. Z jednego wielkiego złoconego serca powstaje kilka, kilkanaście małych serduszek, w których bije przecież miłość do filmów.

ZK – Owszem, panie Tomaszu, tylko że filmy też są zupełnie inne i niech pan nie udaje, że pan tego nie zauważa. Nie są już takie jak te, które w dzieciństwie oglądałem z wypiekami na twarzy i że łzami w oczach; z Gretą Garbo i Marleną Dietrich, z Johnem Waynem i Henrym Fondą. Tej sztuki filmowej, która łączyła popularność że wzruszeniem, z poezją, z pewną ambicją twórczą już nie ma. Kino stało się zupełnie inne. Oczywiście, że rozpowszechniane jest też inaczej – wpłynęła na to mentalność posiadaczy kaset VHS, płyt DVD oraz telewizorów. Oni są przyzwyczajeni do kameralności i chcą małych kin. Jeżeli myśmy się wzięli do tej rozmowy i do rozmów, które naszym Czytelnikom chcemy przedstawić, to właśnie dlatego, że ta zmiana nastąpiła. Dawne kino zaczęło być traktowane w sposób coraz bardziej celebracyjny, uroczysty, akademicki, Wyłoniło profesorów, docentów specjalistów, całą filmologię. Pisało się wtedy krytyki wielostronicowe, analityczne, pogłębione, socjologiczne. Otóż, jeżeli my dzisiaj – pan i ja – staramy się wymyślić nową formę mówienia o filmie, to dlatego, że staramy się dostosować krytykę filmową do tego szoku, do tej zmiany, do tej rewolucji, która nastąpiła.