25 sierpnia w ramach 3 edycji Bartoszki Film Festival, odbędzie się pokaz premierowy nowego filmu Marcina Stankiewicza „Kundle”.
Najnowszy film Marcina Stankiewicza, siedemnastoletniego filmowca niezależnego, okrzykniętego przez internautów „dzieciakiem offu”. „Kundle” to długo wyczekiwany film o gangsterach nieudacznikach, wolnych brykach i 3 zabójstwach, w tym jednego skutecznego.
Głównymi bohaterami filmu są Kosa (Krzysztof Nowakowski) i Szary (Krzysztof Filasiński) – dwaj nieudacznicy życiowi, którzy każdy dzień spędzają na ławce w starym, śmierdzącym parku, gdzie wszyscy ludzie udają się ze swoimi zwierzakami na „poranną toaletę”. Ci dwaj winni są sporą sumę pieniędzy człowiekowi, o którym nawet lepiej nie myśleć – Rokiemu (Mariusz Ziółkowski), bezwzględnemu gangsterowi, który pozbywa się ludzi bez mrugnięcia okiem. Kosa i Szary mają sześć dni na spłatę długu. Postanawiają porwać dziecko ze szkoły dla bogaczy. Nie wiedzą jednak, że tym ruchem wpakują się w jeszcze większe kłopoty…
Tymczasem Roki ma inne zmartwienie, niemniej bolesne – ból zęba. Swojemu gorylowi – Młodemu (Marcin Stankiewicz) nakazuje umówienie go z dentystą. Niestety z powodów bliżej nieokreślonych, aktualny dentysta jest już niedostępny, Młody ryzykuje i umawia swojego szefa z dentystą-naukowcem.
„Kundle” to typowa gangsterska historia. Jest dług, jest porwanie, jest zły gangster i ofiary. Moim zamysłem było wyśmianie tego typu filmów. Bawią mnie holywoodzkie produkcyjniaki z tego gatunku, a jednocześnie jestem ich wielkim fanem. Z oczarowaniem patrzę na kolejne wyczyny kuloodpornego Stevena Sigala. Pamiętam jak w jakimś filmie strzelili do niego 30 razy, a on nadal żył. Chociaż w pewnym momencie umarł, to w kulminacji filmu odżył. To mój idol! – śmieje się Marcin Stankiewicz
Tytuł filmu jest analogią do „Wściekłych Psów” Quentina Tarantino. Tam byli zawodowi przestępcy, tu mamy natomiast ich nieudolne repliki.
Realizacja
Bezpośrednią inspiracją do napisania historii na podstawie, której powstał scenariusz był domowy maraton filmów kryminalnych i akcji, urządzony przez Marcina Stankiewicza.
– Oglądałem filmy jak leci, było może ich z cztery, pięć. Były to jakieś produkcyjniaki, które wychodzą od razu na rynek video. W pewnym momencie zauważyłem pewien schemat fabularny. Zawsze było jakieś porwanie, jakiś dług, jakieś zlecenie. Postanowiłem wszystkie te schematy wykorzystać i upchać do jednej historii. Konstrukcyjnie miało to wyglądać jak „Nikotyna” Hugo Rodriguez’a. W praniu jednak wyszedł naciągany splot wydarzeń, który od razu polubiłem – wspomina Stankiewicz.
Krótka historyjka o gangsterze, porywaczach i pechowym dentyście trafiła do Jakuba Jaworskiego, pomysłodawcy amatorskiego serialu „300 minut”, któremu tak spodobała się historia, że jeszcze tego samego dnia napisał prolog, a miesiąc później kontynuacje. Niestety przez inne obowiązki Jaworski nie mógł skończyć scenariusza. Zakończeniem oraz poprawkami zajął się Andrzej Piskorski, który za scenariusz pt. „Brzeszczot” otrzymał nagrodę specjalną w „II Konkursie Scenariuszowym Akson Studio & Filmforum.pl”.
– Pan Andrzej, tak się zaangażował w projekt, że prócz prac nad scenariuszem, zaoferował pomoc na planie. Załatwił aktorów – śpiewaków operowych oraz plenery. Stał się drugą głową projektu – komentuje reżyser
Prace na planie rozpoczęły się w połowie lipca 2006 roku. Zdjęcia były kręcone z przerwami do końca sierpnia w Bydgoszczy.
– Mnie przyciągnęło słowo gangster. Zdjęcia wspominam jako bardzo miłą przygodę. Marcin ma pomysły, wie jak to robić – mówi Krzysztof Filasiński, grający w filmie Szarego
Marcin Stankiewicz: Pracowałem z naprawdę wspaniałymi, utalentowanymi ludźmi. Obsadziłem ich w niecodziennych dla nich rolach. Miał być to swojego rodzaju eksperyment. W końcu od tego jest kino niezależne!
Postprodukcją zajął się Kacper Zamarło, z Dąbrowy Górniczej.
– Widziałem poprzednie produkcje Kacpra. Byłem zachwycony profesjonalnym poziomem montażu. Jako, ze w „Kundlach” nie mogło zabraknąć charakterystycznych dla tego gatunku efektów, nie wyobrażałem sobie nikogo innego w tej roli. Skontaktowałem się z nim już na etapie scenariusza. Powiedział, że jest bardzo zajęty, ale postara się znaleźć dla mnie chwilkę – opowiada reżyser.
– Praca nad „Kundlami” nie dawała może żadnego rodzaju artystycznego spełnienia, ale była za to dobrą zabawą – kwituje swój udział w produkcji Zamarło.
To on także polecił muzyka – Marcina „Basstka” Błaszczyka, laureata prestiżowego konkursu Cybertalent na Samsung World Cyber Games 2004 i 2005.
– Usłyszałem piosenkę „Hey Joyce”, która stała się main themem „Kundli”. Od razu wiedziałem, że to jest to – wspomina Stankiewicz.