Wisła zalewa tarnobrzeskie osiedla

Wczoraj w nocy po przerwaniu opaski zbudowanej na wale w Koćmierzowie, Wisła dużym strumieniem zaczęła wlewać się na teren tarnobrzeskich osiedli. W pierwszej kolejności woda zalała osiedle Wielowieś. Dziś dotarła już do osiedla Sielec. Dość szybko woda wdarła się na obszar zlewni kanału Piskorzeniec. Z drugiej strony przez las Jasień, ulicą Szlachecką i Edukacji woda dotarła już do przystanku niedaleko remizy OSP i szkoły w Sobowie. 

– To są te same tereny, które zostały zalane trzy tygodnie temu. Niestety, wody w zauważalny sposób cały czas przybywa, chociaż nie rośnie ona w bardzo szybkim czy drastycznym tempie, tak jak to miało miejsce podczas majowej powodzi – mówi Paweł Antończyk, rzecznik prasowy Miejskiego Sztabu Zarządzania Kryzysowego w Tarnobrzegu.

Cały czas czekamy, aż kulminacyjna fala powodziowa przejdzie przez Tarnobrzeg. Na wodowskazie w Sandomierzu, poza gwałtownym spadkiem po godzinie 22 po przelaniu się przez opaskę w Koćmierzowie, woda cały czas rośnie. Na wodowskazie w Kole, czyli nieco wyżej w górę rzeki Wisła, woda zaczyna się wahać, w ciągu godziny spadnie kilka centymetrów, a w ciągu następnej podniesie się. Za to na wodowskazie w Szczucinie poziom wody zdecydowanie zaczyna spadać. – Teraz powstaje pytanie, jak dużo wody przez tą pękniętą opaskę na wale w Koćmierzowie, wleje się na teren Tarnobrzega. Dziś rano woda w Wielowsi sięgała około jednego metra. Stan na pewno będzie niższy niż 3 tygodnie temu – dodaje Paweł Antończyk.

Cały czas w akcji powodziowej bierze udział kilkuset strażaków z całego województwa podkarpackiego, a także z Łodzi i Mazowsza. W tej chwili na osiedlu Wielowieś pływa osiem łodzi strażackich dodatkowo wspomaganych przez wojskową amfibię. Podobnie sytuacja wygląda na terenie osiedla Sobów, gdzie oprócz sprzętu wojskowego pływają cztery łodzie strażackie. Do akcji gotowy jest także WOPR i straż rybacka. Służby ratownicze apelują, aby mieszkańcy zalanych terenów nie zwlekali, tylko ewakuowali się ze swoich domów. Do tych, którzy jednak postanowili zostać, strażacy dowożą wodę i żywność.    

– Od czwartku wielu tarnobrzeżan, naszych strażaków, pracowników zarządzania kryzysowego pracowało na rozmytych wałach Trześniówki, chociaż powstałe tam wyrwy znajdują się na terenie Gorzyc. Jednak wszyscy wiemy, że te wyrwy zagrażają nam wszystkim. Dlatego wspólnie pracowaliśmy na tych wałach. W użyciu był ciężki sprzęt, m. in. ładowarki, ciężarówki z piaskiem, śmigłowiec, który zrzucał półtoratonowe worki z piachem. W sumie do załatania wyrw użyto ponad 300 takich worków. Na wałach pracowało stu zawodowych strażaków, 70 osadzonych z Zakładu Karnego w Chmielowie. W ciągu tych dni udało się nam zabezpieczyć górną wyrwę położoną bliżej trójkąta na połączeniu Gorzyc – Sandomierza – Tarnobrzega. Udało się zahamować wpływ wody Trześniówki na teren rozlewiska. Z drugiej strony, tę niższą wyrwę, położoną bliżej osiedla Sobów, również prawie udało się nam zatkać. Byliśmy przygotowani, aby dziś od samego rana, kontynuować akcję. Czekały już przygotowane worki, sprzęt wojskowy był na miejscu, zamówiony był też śmigłowiec. Niestety po przerwaniu wału w Koćmierzowie nasza walka stała się bezzasadna – mówił na porannej konferencji prasowej Paweł Antończyk. –  Chcę jednak podkreślić, że ta powódź w równym stopniu dotknęła nas wszystkich z tej okolicy. Można powiedzieć, że w tej wodzie „stoimy razem” i prawobrzeżna część Sandomierza, i tarnobrzeskie osiedla Wielowieś, Sielec, Zakrzów czy Sobów, i także gmina Gorzyce. Dlatego w takiej sytuacji nie są dla nas zrozumiałe wypowiedzi i sugestie niektórych samorządowców wypowiadane w mediach – zakończył rzecznik prasowy tarnobrzeskiego sztabu.