Komentarz Tadeusza Gospodarczyka w sprawie budżetu

Do lokalnych mediów trafił komentarz radnego PSL Tadeusza Gospodarczyka w sprawie budżetu miasta Tarnobrzega na rok 2011.
Tekst pojawia się w całości, bez zmian i skrótów, bo miło czytać kolejny przejaw aktywności lokalnych polityków i poznawać ich osobiste zdanie na temat priorytetowych dla Tarnobrzega decyzji.

Krytyka lokalnych oddziałów partii i aktywności medialno-społecznej – szczególnie internetowej – polityków pojawiała się tu wielokrotnie, nawet w ostatnich dniach. Nie wszyscy oglądają transmisje z posiedzeń Rady Miasta.
Jeśli ktoś jeszcze z lokalnych polityków (i nie tylko) ma coś do powiedzenia w sprawie budżetu (i nie tylko), to każdy tego typu tekst zostanie tu (i nie tylko) opublikowany.


Komentarz Tadeusza Gospodarczyka w sprawie budżetu 2011

NIE JĘCZMY, TYLKO RÓBMY COŚ!

Budżet uchwalony. I absolutnie, rzeczą dyskusyjną jest to, czy mamy do czynienia z kolosalnym zadłużaniem miasta, czy też z odważnym inwestowaniem w epokowy rozwój Tarnobrzega. Oczywiście punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Dla rządzących budżet z planowym zadłużeniem miasta na koniec 2011 roku rzędu 100 mln zł jest katastrofą finansów miasta i garbem po poprzedniej władzy.  Dla opozycji, która ten budżet stworzyła to śmiałe i perspektywiczne patrzenie w przyszłość i wskazywanie kierunków rozwoju miasta. Moim zdaniem na ocenę sytuacji jest zdecydowanie za wcześnie. Nie nam i nie pora na samym starcie oceniać śmiałe inwestycje, takie jak przebudowa drogi nr 871 z wiaduktem czy budowa Parku Technologiczno-Przemysłowego w Zakrzowie. Stajemy bowiem przed wyborem, czy zrobić coś co w perspektywie zapewni ożywienie gospodarcze i nowe miejsca pracy przy jednoczesnym zadłużaniu miasta, czy też nie robić nic, tnąc koszty, realizując mniejsze inwestycje, równie potrzebne lecz na miarę budżetu. Dość sceptycznie, z tychże samych powodów, co dzisiejsza ekipa rządząca zapatrywałem się na te inwestycje, uważając czas ich realizacji, lokalizację czy finansowanie za dyskusyjne.

Dzisiaj głosując za budżetem stawiam na rozwój i odwagę, która w perspektywie lat pchnie Tarnobrzeg do przodu. 35 mln środków unijnych w 2011 na rozwój infrastruktury to ogromna szansa dla Tarnobrzega i trzeba ją wykorzystać. Niech się w końcu dzieje coś ważnego! Niech Aleja Warszawska będzie obciążona ruchem za sprawą parku przemysłowego, niech rozwijają się tereny mieszkaniowe i usługowe wzdłuż ulicy Sienkiewicza. Niech te inwestycje wymuszą konieczność nowych rozwiązań komunikacyjnych, przede wszystkim drogę obwodową miasta. Kwestionowany wiadukt na ulicy Sienkiewicza nad torami jest konieczny do wybudowania, bo oto mamy do czynienia z postępującą modernizacją linii kolejowej nr 71 Rzeszów-Warszawa,  ale nasz prezydent i niektórzy radni PO chyba o tym nie wiedzą, skoro wiadukt w ich opinii jest nieracjonalnym wydatkiem.

Zadłużenie prezydent nazwał garbem, ale już o ogromnej ilości środków unijnych nie wspomniał, o nadwyżce dochodów własnych miasta nad wydatkami (nie inwestycyjnymi) także zapomniał, o najwyższym historycznie dochodzie miasta przekraczającym 200 mln zł, także nie było mowy.

Jeśli baseny to TYLKO z zapleczem

Ostatnim wyzwaniem, nad którym trwają dyskusje, a które to ma „złe notowania” co wyżej opisane inwestycje jest projekt plaży nad Jeziorem Machowskim. O co chodzi z tą plażą? Co jest przedmiotem tych kontrowersji? To baseny, które mają znaleźć się w obrębie projektu plaży, warte prawie 9 milionów w około 15 – milionowym budżecie na inwestycje.

Wielu oceniających nie wyobraża sobie takiej oto sytuacji: kilometrowa linia brzegowa z pierwszej klasy czystości wodą. Za darmo. A w sąsiedztwie płatne baseny. Kto się w nich będzie kąpał? I tu znowu wracamy do punktu wyjścia i doświadczenia, które podpowiada nam, że na dziś może i warto byłoby zająć się innymi tematami w mieście, jednak co do zasadności budowy basenów z zapleczem nad jeziorem machowskim wątpliwości nie ma! Oczywiście można nie robić nic i kąpać się w jeziorze na niestrzeżonej linii brzegowej, załatwiając swe potrzeby gdzie popadnie, tudzież w wynajętej przez miasto sławojce, wreszcie w miejscu, w którym plaży nigdy miało nie być a obecna forma jest tylko doraźna. Przypomnę tylko, że w projekcie plaży oprócz basenów jest  kompleksowe i nowoczesne otoczenie stanicy, zagospodarowanie
miejsca do grillowania, przebieralnie, gastronomia, sanitariaty i tak dalej, co daje nam wraz ze stanicą prawie 6 hektarów zagospodarowanej powierzchni. Czy inwestycja ta jest zbędna w sytuacji, kiedy mamy dofinansowanie z Unii Europejskiej? Moim zdaniem nie. Chyba że chcemy powielać prowizorkę znad Chańczy, gdzie nie ma nic, nawet dobrej organizacji.

Program rewitalizacji i rozwój przestrzeni wokół Jeziora Machowskiego to kluczowa przestrzeń rozwoju naszego miasta. Część radnych jak i prezydent kwestionowała i to przedsięwzięcie. Wszak prezydent fotografował się nad jeziorem i ogłaszał rozwój przestrzeni wokół jeziora, jako najważniejszy punkt jego programu. Czas szybko biegnie naprzód i obnaża możliwości, za chwilę zostanie nam tylko piasek na plażach i prowizoryczne parkingi, bo 400 tysięcy środków własnych miasta na tyle sezonowo wystarczy. Bez środków unijnych niewiele zrobimy, mając jeszcze na uwadze, że obecny basen odkryty przy al. Niepodległości przeżywa także techniczny swój koniec, tym bardziej powinno nam zależeć na możliwie jak najpełniejszym wielowymiarowym rozwoju infrastruktury wokół jeziora. To zadecyduje czy Tarnobrzeg stanie się
rzeczywiście ośrodkiem regionalnym także turystycznie i czy nawiążemy do dobrze prosperujących w tej dziedzinie sąsiadów Sandomierza i Baranowa Sandomierskiego. Decyzje są jeszcze przed nami, zależą od otrzymania środków unijnych z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego i odważnego myślenia władz miasta.

Są oszczędności na przetargach

Reasumując – przyjęty budżet jest trudny ale i odważny. Mam na myśli środki unijne i odwagę inwestowania, ale to raczej zasługa poprzedników prezydenta. Na pochwałę przyjdzie czas, kiedy nowy prezydent tak śmiały budżet w pełni i z determinacją zrealizuje, dokładając do niego już z własnej inicjatywy nowe środki i przedsięwzięcia.

Są w budżecie też pewne rezerwy, które pozwolą go zrealizować. Te oszczędności, mam nadzieję, będą coraz większe wskutek realizacji inwestycji i oszczędności przetargowych. Już je widać. Na przykładzie ulicy Szlacheckiej chociażby, na którą zarezerwowano 3,3 mln zł a inwestycja „poszła” za 3,06 mln zł plus 174 tys. zł z niewygasających środków roku poprzedniego przesuniętych uchwałą RM w dniu 30 grudnia 2010r.
Ponad 400 tys. zł zostało w budżecie. Podobnie w przypadku ulicy Targowej, na którą zarezerwowano łącznie 8,45 mln zł. W wyniku przetargu inwestycja „poszła” za 8,15 mln. zł.

Liczę na to, że zaoszczędzone pieniądze w części pójdą na organizację życia nad jeziorem bowiem w tegorocznym budżecie nie doszukałem się w środków na ten cel. Ważną pozycją niejako ukrytą w budżecie jest podatek VAT, który jest zawarty w pozycjach inwestycyjnych takich jak park przemysłowo-technologiczny, stanica czy stadion, a który to miasto odzyska. To ważne, milionowe zwroty, które nie pozostaną bez wpływu na finanse miasta.

Ciekawą pozycją w budżecie są koszty samego magistratu, które nie uległy zmianie w stosunku do projektu budżetu z 15 listopada. Czyżby prawdą było, że urząd nie był i nie jest za drogi? Jest nawet pewien wzrost wydatków na administrację, co może dziwić przeciętnego zjadacza chleba, który z ust prezydenta słyszał o oszczędnościach, chociażby z tytułu niezatrudniania drugiego wiceprezydenta. Czyżby doradcy aż tyle kosztowali? Będę się temu bacznie przyglądał.