Które samochody najszybciej tracą na wartości?

Wiele osób już w momencie zakupu samochodu myśli o tym, że kiedyś trzeba go będzie sprzedać. I to oczywiste, że auto kupione w salonie, dość szybko traci na wartości, to przecież nikt nie chce, żeby proces ten postępował błyskawicznie. Jaki samochód będzie w tym kontekście najgorszym możliwym wyborem?

Taniejące drogie wersje z katalogu

Praktycznie każda marka ma w swoim portfolio jakiś popularny model, który nawet w katalogu doczekał się rzadkiej wersji ze specyficznym wyposażeniem. Limitowane serie, które nie do końca mają charakter kolekcjonerski, bo przecież można je wybrać z katalogu, dość szybko tracą na wartości. Wszystko dlatego, że ich realna wartość jest dużo niższa, niż cena katalogowa. Owszem, może to być rzadka wersja, ale w praktyce zmiany wprowadzone w stosunku do standardowej, nie są dramatyczne: inne koła, kilka bajerów we wnętrzu itd. To ma swoją wartość, ale nie aż tak wysoką, jak by to wynikało z cennika.

Wszystko, co trafia do floty

Sprawdzając auta na carVertical i weryfikując później ich ceny rynkowe, można łatwo odkryć, że te samochody, które trafiały do flot firmowych, bardzo szybko tracą na wartości – nawet jeśli egzemplarze pozostające w rękach prywatnych właścicieli dość dobrze trzymają wartość. To oczywiście ze względu na wszystkie patologie mechaników zajmujących się flotami i głupie pomysłu zarządzających flotą: od brutalnego wycinania DPF-ów, po celowe ignorowanie terminów przeglądu, bo przecież później i tak się sprzeda. Gorzej wygląda chyba tylko sytuacja z eLkami.

Nietypowe wersje krajowe poza docelowym rynkiem

Bardzo szybko tracą na wartości auta wyrwane ze swojego rynku, a więc amerykańskie czy japońskie wersje w Europie. Tak naprawdę ceny w handlu zagranicznym uwzględniają pewną wartość sentymentalną – cena rośnie przez sam fakt, że to wersja przeznaczona na inny rynek, ciekawostka, ale przecież niewiele poza tym. Te auta mogą wyglądać inaczej, mieć nieco inne wyposażenie, ale generalnie nie różnią się zwykle dramatycznie od tych dostępnych na rynku europejskim.

Im droższe, tym tańsze

Spadek wartości jest najwyraźniejszy w przypadku najdroższych aut. Prawie wszystko, co wyjeżdża z salonu Mercedesa, spora część Audi, Volkswagenów, czy nawet wysokiego segmentu Forda – to auta, które błyskawicznie tracą na wartości. Choć w tym przypadku lepiej byłoby powiedzieć, że bardzo szybko zyskują one dokładnie taką wartość, jaką mają na rynku. Bo tu problemem nie jest – w przeciwieństwie do poprzednich przypadków – zjazd cenowy z dobrego poziomu do poniżej normy. Tutaj wszystko wynika z tego, że początkowa cena obejmuje prestiż i luksus marki. Te auta po prostu nie są trzy razy więcej warte od tych trzy razy tańszych – nie są trzy razy bezpieczniejsze, bardziej ekonomiczne, ani nawet trzy razy bardziej komfortowe. Zostaje tylko różnica w cenie. Zresztą nawet wyposażenie nie robi wielkiego wrażenia: wystarczy rozkodować takie auta w bestvin.pl – to modele dla bogatych fanatyków marki, ale dziś naprawdę trudno znaleźć cokolwiek, co by je definitywnie określało i wyróżniało.

Auta, którym właściciele odebrali wartość

Specjalne miejsce w piekle jest dla ludzi, którzy sami odebrali autom wartość. Bo rozumiemy wypadki – zdarza się. Ale cały agrotuning, który sprawia, że po zakupie trzeba auto budować często od początku, to najszybszy sposób, żeby kupić drogo, sprzedać tanio – po prostu pewnych rzeczy się nie robi, bo one rażą nie tylko w oczy, ale też – po pewnym czasie – w portfel.

Artykuł partnera