Dni Tarnobrzega 2022 za nami

Były obawy, że ulewa zepsuje imprezę, ale mimo wszystko wyszło bardzo pozytywnie. Przynajmniej subiektywnie pozytywnie. Koncertowo nastawiałem się przede wszystkim na Gun Jah, utwory Electric Light Orchestra i Kayah. Prawie się udało.

Po tym jak wczorajsza ulewa przegoniła Lanberry ze sceny mogło się potoczyć różnie. Różne szczegóły można zaplanować i dopinać, ale z pogodą przy imprezach zewnętrznych się nie wygra. Okazało się, że dostępna wersja ELO może wystąpić w niedzielę i organizatorzy stanęli przed trudną decyzją. Na ten moment wydaje się, że była to decyzja racjonalna. Phil Bates z zespołem pojawił się przed Kayah, a tarnobrzeskie zespoły trafiły poza główną listę. Komentarze były różne, ale mamy już obietnicę na pociechę – tarnobrzeskie kapele wystąpią na specjalnym koncercie nad Jeziorem na koniec wakacji. Zadowoleni?

Zdaję sobie sprawę, że z występującego dzisiaj zespołu tylko Phil Bates grał w ELO i nie był to pierwszy skład, ale nie miało to większego znaczenia. Publika różnego wieku i stanu (ten stan też można różnie rozumieć) bawiła się znakomicie, a całość brzmiała naprawdę profesjonalnie. Chyba tylko ELO można porównać z ABBĄ w kategorii muzyka do zabawy dla wszystkich.

Kiedy na scenę wyszła Kayah powiało zarówno delikatnością, jak i większą mocą – od basu po prostu falowały mi nogawki. Potężny wokal się przez to przebijał, ale trochę brakowało środka. Na scenie przewijały się wyłącznie hity, włącznie z oczekiwanym „Prawy do lewego”, bez konieczności wyjeżdżania do Mielna. Pod sceną zrobiło się wyraźnie gęściej, a Kayah szybko nawiązała bezpośredni kontakt z publicznością. W swej bezpośredniości zapowiedziała również (w obecności prezydenta Bożka) kąpiel nago w Jeziorze Tarnobrzeskim, ale od razu mówię, że relacją fotograficzną, ani filmową nie dysponuję. Jakby gdzieś była, to rzućcie linka. Kolega pytał.

Poniżej trochę dzisiejszych zdjęć od jagona i filmiki z mojej komórki. Kto był to i tak widział, a kto nie był, niech żałuje. Żadna relacja nie odda wrażeń z koncertów na żywo. Zatem do zobaczenia pod sceną za rok, oby na równie przyzwoitym poziomie.

A jak ktoś ma niedosyt Lanberry, to można ją jeszcze zobaczyć z gościnnej Pandy Iana Boona:

A jeszcze trochę zdjęć z wczoraj i podsumowanie ostatnich dwóch tygodni znajdziecie w poniżej linkowanym tekście.

You May Also Like