W ostatnią środę tarnobrzescy radni zdecydowali większością głosów o niedopuszczeniu do wypowiedzi na sesji p. Małgorzaty Zych, która zorganizowała dzień wcześniej protest pod tarnobrzeskim szpitalem. Nie udało się na poziomie miejskim, ale udało się na poziomie wojewódzkim.
Jak dość oryginalnie zaznaczył prowadzący sesję, Pani Zych dopuszczono do krótkiej wypowiedzi, żeby tylko zgromadzonych zapłodnić intelektualnie.
Na początku wypowiedzi przedstawicielka lokalnych struktur Konfederacji podziękowała za głos, przypominając, że w Tarnobrzegu nie została dopuszczona do wystąpienia na sesji Rady Miasta. Później w imieniu mieszkańców przypomniała radnym temat szpitala wojewódzkiego w Tarnobrzegu, informując o zamknięciu oddziału wewnętrznego i gastroenterologii już rok temu.
Następnie wspominała o bardzo dużych podobieństwach sytuacji wokół naszego szpitala z sytuacją w Leżajsku, gdzie zamykany jest browar, z nadzieją że obie te sprawy uda się rozwiązać ponad podziałami politycznymi. W wyniku zamknięcia ważnych oddziałów osoby starsze muszą jeździć w celu uzyskania podstawowych zabiegów medycznych do pobliskich szpitali powiatowych.
Małgorzata Zych apelowała do radnych Sejmiku o zajęcie się sprawą szpitala, w którym zatrudnione jest prawie 1000 osób, gdzie wszyscy pracownicy boją się o utratę pracy. Jednocześnie na wielu oddziałach brakuje po 2-3 specjalistów, lekarze są permanentnie przepracowani, bo od wielu lat brakuje kadry medycznej. Brakuje również personelu pomocniczego, bo ludzie są zwalniani. Wskazała na problemy systemowe w całej Polsce, ale i na szczególnie trudne warunki na Podkarpaciu, gdzie na 1000 mieszkańców przypada tylko 24 lekarzy.
Pani Małgorzata zapowiedziała, że wraz z radnym Kotulą złoży interpelację do marszałka, z nadzieją, że na kolejnej sesji sytuacja tarnobrzeskiego szpitala będzie omawiana jako osobny punkt obrad, bo zasługujemy na to żeby mieć dostęp do podstawowej opieki medycznej.
Generalnie przemowa była krótka i konkretna, a zgromadzeni nagrodzili ją brawami.
Pozostaje mieć nadzieję, że interpelacja zadziała, że radni zostali w wystarczający sposób intelektualnie zapłodnieni i w ciągu kilku miesięcy doczekamy się szczęśliwego rozwiązania.
Fot. zrzut ekranowy z transmisji obrad.