Ofiary kultury obrazkowej i bezrefleksyjnego paplania

Od 20 lat piszę tu sobie o różnych tarnobrzeskich tematach. Piszę w sposób specyficzny, pewnie nie zawsze i nie dla wszystkich jasny i zrozumiały, nastawiając się na odbiorcę ogarniętego, chociaż zdaję sobie sprawę, że ten target się stale kurczy. Wiem również, dzięki komunikatom zwrotnym, chociażby przy okazji kawek, że taki target na szczęście wciąż istnieje. Tymczasem szeregi literek zastępowane są przez obrazki, sukcesem jest już przeczytanie tytułu czy nagłówka, a zrozumienie cudzysłowu może być ponad siły. Na tej podstawie formułowane są opinie, przekazywane dalej w świat. I wcale coś nie musi być fakenewsem, żeby w fakenewsa urosło. I tak stajemy się po kolei ofiarami kultury obrazkowej i bezrefleksyjnego paplania.

„Chwilówka” na sesji rady miasta

Parę tygodni temu napisałem krótki tekst, o kredycie krótkoterminowym, „chwilówce” zaciąganej przez miasto na początku roku. W tytule „chwilówkę” wziąłem w cudzysłów, a w pierwszym zdaniu napisałem, że „chwilówki nie należy oczywiście rozumieć tutaj dosłownie” i dalej, że kredyt bierzemy w banku Pekao S.A. Tytuł i dwa pierwsze zdania wyglądały dokładnie jak na poniższej grafice.

Wydawałoby się, że tekst jest prosty i zrozumiały, dla każdego kto tylko zauważy cudzysłów, albo przeczyta chociaż pierwsze zdanie. Dla ambitnych mogą być dwa zdania, żeby mieć jakąś podstawę do komentowania. Ale czasem nawet takie oczekiwania okazują się zbyt duże.

W bieżącej kadencji doceniałem działalność radnej Moniki Łagowskiej-Cebuli za barwną standupową stylistykę i wprowadzanie na sesjach czy w interpelacjach pozytywnego zamętu. Gorzej, jeśli zamęt traci swój walor. Tak właśnie oceniam zamieszanie i wystąpienia na ostatniej sesji Rady Miasta.

Na sesji wyciągnięto kilka tematów z profilu Tarnobrzeski DiM Team, np. radni pytali oficjalnie o zaskakujące umorzenie zaległości (wspomniałem o tym w jednej z tygodniówek), kontrasygnaty itp. Tyle, że oficjalnie jako radni, a nie jako internetowy anonimowy profil. Radna MŁC nawiązała również z mównicy do dwóch tekstów, które opublikowałem na Tarnobrzeg.info. Jeden o tym, że firma obsługująca klub sportowy dofinansowany przez miasto skarżyła się na duże problemy z płatnościami. Tu nie mam zastrzeżeń. Chyba nawet ten tekst został przeczytany.

Druga wypowiedź to informacja, że mieszkańcy zgłosili radnej, że miasto „wzięło chwilówkę”, a wiedzę swą zaczerpnęli z lokalnego portalu. Wydawałoby się naturalne, że taką informację należy sprawdzić u źródła, oglądając coś więcej niż obrazek i czytając coś więcej niż tytuł, w którym zresztą, nie bez przyczyny, zastosowałem cudzysłów. Tymczasem ze swoją „wiedzą”, uzyskaną od sobie tylko znanych „osobowych źródeł informacji” (uwaga dla niedomyślnych! zastosowałem cudzysłów i nie chodzi o współpracowników prlowskiej bezpieki), zaniepokojona radna udała się do… p. skarbnik miasta.

Pani skarbnik Urszula Rzeszut nie tylko wyjaśniała wątpliwości radnej, ale zdecydowała się poruszyć ten temat na sesji. Uznała, w tym całym wygenerowanym niepotrzebnie zamieszaniu, że należy skorygować informacje, z którymi udała się do niej radna MŁC na podstawie opinii, którą uzyskała od swoich „osobowych źródeł informacji”, które nie przeczytały nawet pierwszego zdania tekstu, który jednak je zaniepokoił na tyle, że skontaktowały się z radną. Ewentualnie go nie zrozumiały. W ten sposób p. skarbnik traciła swój cenny czas na prostowanie informacji, których nigdy nie opublikowano. Padły słowa o przekłamywaniu faktów, że to nie służy miastu, że jest to niezasadne i niecelowe. I że ręce opadły, że coś takiego można wymyśleć.

Oczywiście w pełni się zgadzam, że przekłamywanie faktów nie służy miastu, że jest niezasadne i niecelowe i że ręce opadają, że coś takiego można wymyśleć. Tyle, że p. skarbnik mówiła to o etapie swoich komentarzy do komentarzy radnej do fałszywych komentarzy mieszkańców, a ja odnoszę się do oryginalnego tekstu, który w niezmiennej formie wciąż jest dostępny.

Dalej p. Urszula Rzeszut szczegółowo tłumaczyła, że kredyty krótkoterminowe bierzemy od 2016 roku (ich wysokość w tym czasie się zwiększała), że żaden prezydent w historii miasta nie wziął żadnej pożyczki w parabankach, żadnej chwilówki, bo jest to karalne. Pani skarbnik oświadczyła też, że nie rozumie dlaczego ktoś rozpowszechnia takie informacje.

Też nie mogę zrozumieć dlaczego p. radna MŁC rozpowszechnia takie niesprawdzone informacje, dlaczego wprowadza w błąd p. skarbnik, radnych i resztę. Skąd w ogóle i po co takie tłumaczenia na sesji, jeśli w tekście źródłowym wyraźnie i na samym początku napisano, że oczywiście nie jest to żadna chwilówka i zadłużyliśmy się w Pekao S.A., a nie w jakimś parabanku?

Do sprawy ustosunkował się też Leszek Ogorzałek, pytający o źródło tej anonimowych informacji, bo w ten sposób oczernia się Tarnobrzeg i brednie wypowiada. Później krzyczał jeszcze o szambie, prawdopodobnie mając na myśli anonimowe komentarze na jednym z portali i teksty z DiM Teamu. Tu akurat nie oczekuję sięgania po źródła.

W odpowiedzi na to pytanie, radna Monika Łagowska-Cebula stwierdziła, że źródłem informacji o „chwilówce” są mieszkańcy, którzy przeczytali o tym na jednym z „portalów”, po czym uzupełniła, że omawiana informacja pojawiła się na Tarnobrzeg.info.

Co mogę zaproponować na przyszłość, żeby takich nieporozumień uniknąć?

Dobrze by było, gdyby opinie budowano na źródłach, zamiast, na wzór zabawy w głuchy telefon, tworzyć piramidy fakenewsów i bulwersować się czymś czego nigdy nie było. Jeśli p. radna przeczytałaby pierwsze zdanie tekstu, który tak ją zaniepokoił, to nie byłoby problemu jakiejś chwilówki w parabanku. Nie byłoby wkręcania i bulwersowania p. skarbnik. Wydaje się, że komentarz p. skarbnik, również w żaden sposób nie opierał się na źródle, bo są w nim powielane historyjki jakimś o parabanku, w którym niby zaciągnęliśmy chwilówkę.

Jeśli ktoś wśród władz miasta, radnych, urzędników, czy zwykłych mieszkańców ma problem ze zrozumieniem tekstu lub też jeśli nie potrafi znaleźć tekstu, do którego chciałby się odnieść, który omawia, to służę pomocą. A przynajmniej się postaram. Bo zdaję sobie sprawę, że piszę w sposób specyficzny, a żyjemy w kulturze obrazkowej i bezrefleksyjnego paplania. Już się boję jakie mogą być reakcje i zamieszanie, jak ktoś zobaczy nagłówki, że w Tarnobrzegu właśnie budujemy „Wembley”.

Na koniec cytat z ostatniej sesji:
„to robienie ze mnie osoby, która nie umie czytać i która nie wie o co pyta”.
Cóż…

Postaw mi kawę na buycoffee.to

You May Also Like