"[quote:3ff9f7e448="Khufu"]no cóż, tegoroczny przystanek określe niestety jako średnio udany... wszystko fajnie, mówią ludzie że pokój i wogóle ale przez 2 dni przed koncertami w okolicach mej wioski widziałem przynajmniej 2 rozróby któe zakończyły się nie interwencją niebieskiego patrolu a jedynie karetki (sic!). poprostu zdegustowała mnie agresja na tegorocznym przystanku. co chwila jakieś dymy. może nie takie konkretne ale przepychanki. skwar niemiłosierny był. mam poparzone plecy ale to da się przeżyć. ogólnie również napoje chłodzące drogo. jak by sprzedawali w sensownych cenach może nie było by tak sennie. dla przykłądu za 1,5 l wodę źródlaną z marketu kosztującą koło 50-70 gr z jedyną różnicą że z lodówki (choć i tak ciepłą bo lodówki nie nadążały) kosztowała średnio 2-2,50 pln. dla mnie to tragedia bo bez kitu przy takim upale wchłaniałem 8-10 l takich specyfików dziennie (nie licząc piwa) żeby się nie odwodnić. kolejna sprawa... piwo raczej podobne jak rok temu, tzn sikacz. ale czego spodziewać się po tak masowej produkcji. wyprodukowali miliony tych puszek i pewnie wlali niezłe ilości w beczki. miasto przygotowane dobrze, ludzie ok ale w tamtym roku podobnie. autobusy jeżdżace na trasie pole - kostrzyn i z powrotem - dobry pomysł, ale niestety wykonanie do dupy. po 1 były to autobusy wykombinowane przez inter marche, a co za tym idzie wiozły ludzi dokładnie pod tenże market. ja wiedziałem gdzie co jest w kostrzynie, ale ktoś kto nie zna miasta idzie oczywiście do marche bo to ma pod nosem a nie wie gdzie reszta takich sklepów. taki mały "chłit małketingowy". aha, i cena przejazdu... jedziesz z pola na kostrzyn - 1 zł, ale jak już wracasz - 2 zł. dla mnie zdzierstwo. albo po 1 pln albo po 2. bo wiadome że chodzi tylko o to żeby przywieźć ludzi pod market. aaa, zapomniałem, autobusów było aż 2 ( :/ ) a oba w stanie naszych mks'ów z lat 80. tzn autosany z tymi śmiesznymi drzwiami harmonijkowymi. dobra, narzekam, ale w upale prawie 40 st w cieniu lepiej przejechać te 5 km do miasta i z powrotem zamiast grzać się, czyż nie? reszta spraw ogólnie ok. wszędzie bandy świrów i dziwnych ludzi ale to już norma. mógłbym się przyczepić koncertów bo podobało mi się chyba tylko Virgin Snatch, Shannon, Steczkowska, Flapjack i kilka kapel których nazw nie pamiętam. nastawiałem się na indios bravos ale gorszego knota to chyba nie widziałem na przystanku, może poza vavamuffin co dla mnie było nieporozumieniem i za to co grają powinno się ich na pal powbijać i polewać gorącym octem. strasznie lubie z indios kawałek Drogi - zagrali go, ale tak spieprzyć włąsny kawałek to mało kto umie. kawałek się zaczął. zaczynał się ze 4 minuty a jak już wszedł wokal to dopiero poznałem że to jest to... no porażka... i ustawienie kapel... owsiak ma już zestaw kapel którym dosłownie włazi do dupy. carrantou...nie wiem jak się pisze. boże... 50 razy na małej scenie i 30 na dużej... powinni grać jeszcze w wiosce krishny i namiocie na wiosce piwnej albo jeszcze pod toi toiami jak patyczak. dlaczego nie? owsiak, opamiętaj się! do grona kapel z wazeliną dołącza powoli lao che co dla mnie jest też niezłym knotem. właściwie to przerost treści nad formą i można to bardziej nazwać teatrem niż koncertem. ksu też powoli widze dołącza bo owsiak wie że za to brudy go będą ubóstwiać. coma troche dała siana w tym roku moim zdaniem. koncert nieciekawy i raczej usypiający. nawet usnąłem na comie pod koniec ale na maleo się obudziłem. przyczepił bym się jeszcze do farben lehre. niby wielkie wydarzenie bo DVD mieli nagrywać ale dla mnie kicha. koleś wogóle nie potrafi kręcić publiką. patrząc na to co w tamtym roku koleś z beatsteaks wyprawiał to farben wyszło marnie.
ale ogólnie było fajnie. szczególnie rozśmieszył mnie taki mały chłopaczek... była godzina 1 w nocy, grało właśnie farben lehre, zziębnięty postanowiłem sobie skoczyć do krishny zjeść coś i rozgrzać się. idąc zobaczyłem kolesia który chwiejnym krokiem zmierza w mą stronę. minę miał jak by chciał mi przekazać za wszelką cenę jakąś prawdę życiową. miał może z 18 lat... podchodzi więc do mnie i z taką miną małego zbitego psa i mówi: "mhmhm słuchaj, w więzieniu naprawde nie jest tak źle" szczęka mi opadła
kolejna rzecz - akademia sztuk przepięknych... nie wiem, nie byłem, upał mnie rozleniwił, choć chciałem iść na spotkanie z imamem, hołdysem, radulim itp ale w końcu nie byłem ale słyszałem że raczej kicha a owsiak i cały wośp robią z tego główną atrakcje wooda. jedna rzecz co mi się nie podba w tej akademii to że wypieprzyli krishne z górki. górka była krishny i tyle. wielka kupa jak dla mnie. przy koazji kupy - toi toie... hmmm... mogło być lepie, mogło być gorzej. zadziwiająco mało wywróconych. dość czyste też, co dziwne. w tamtym roku było gorzej. kraniki - za mało jak na tyle ludzi i taki upał. w tamtym roku przeszkadzało mi że woda o temperaturze lodu, w tym roku to było zbawnienie. nie wiem co by tu jeszcze pisać bo naprawde wiele można powiedzieć. ostatecznie za brak Patyczaka i pana Witka z Atlantydy, rozróby, marne kapele, plus że byłem z mą kobietą, całokształt i klimat 12 woodstock AD 2006 otrzymuje ode mnie ocene 8/10[/quote:3ff9f7e448]
W dużej cześci zgadzam sie z tym, a zwłaszcza z przepychankami - to nowość jak dla mnie na Woostocku.Ta impreza zeszła na jakieś dziwne tory po przeniesieniu jej do Kostrzyna(Kostrzynia - nie wiem jak jest poprawnie). Mimo tego wszystkiego było pieknie, gdybym chciał opisac co przeżylem hmmm mój post byłby 10 razy dluższy.Nie mam siły nawet zaczynać myśleć, co by sie w nim znalazło
a i tak pewnie nie wszystko, co powinno
Polecam Przystanek Woodstock (i gwarantuję, że się nie zawiodą) ludziom którzy:
- lubią poznawać ludzi, czasem kompletnie z innej planety
- lubią pozytywne klimaty ( i nie ważne jakiej muzyki słuchają)
- jakoś zdzierżą tyle godzin w podróży,a to najgorsza rzecz podczas powrotu
"