Obejrzałem całą debatę. Była dla mnie dużo ciekawsza niż ta przed wyborami do europarlamentu. Chociaż sama jej formuła niezmiennie słaba.
W moim odczuciu debatę zdecydowanie wygrał Pan Kosiniak-Kamysz. Gdyby sama debata miała decydować na kogo mam oddać głos, to nie zastanawiałbym się ani przez chwilę. Najbardziej konkretne wystąpienie, elokwentnie, wypowiedzi inteligentne, ale nie nazbyt skomplikowane dla przeciętnego wyborcy. Chyba nie dostrzegłem znaczących minusów w jego wystąpieniu.
Bardzo dobrze, co mnie zaskoczyło, wypadał też Pan Rozenek. Zaprezentował raczej luźny styl wypowiedzi, choć mówił bardzo składnie i sensownie. Był przygotowany bardzo dobrze, ale nie było widać w tym ani trochę sztuczności jak u jednego z pozostałych kandydatów. Sprawiał wrażenie naturalnego i bardzo swobodnie czującego się w trakcie debaty. Nie bez powodu napisałem wypadał, a nie wypadł. Wszystko zniszczył, sztuczną, mającą grać na uczuciach, strasznie głupią bajeczką o dzieciach na koniec. Wypowiedź bardzo przesadzona, do tego niespójna z odpowiedziami na poprzednie pytania. Na zakończenie takie marne zagranie wybrać...
Pan Wilk miał dla mnie start nieco bez wyrazu, miałki, ale z czasem rozkręcił się na tyle, że zanotował bez wątpienia pozytywny występ. Choć przedstawił zdecydowanie najwięcej konkretnych propozycji (może nawet za dużo), to z racji tego, że kilkukrotnie nie wyrobił się w swoim czasie i do tego zdarzało się mu parę razy potrzebować szybko zebrać myśli, to w ogólnym odbiorze wystąpienie Kosiniaka-Kamysza oceniam jako "najbardziej konkretne". Nie skorzystał z riposty - szkoda, może mógł po prostu przedłużyć którąś ze swych wypowiedzi. Ogólnie widać było przyjętą przez Konfederację bezpieczną, wyważoną strategię, tak by nie dać zbytnio możliwości na kolejne stereotypowe oceny tego ugrupowania.
Pan Borys Budka wypadł dla mnie bardzo zniechęcająco. Klepał wyuczone formułki, brzmiąc przy tym bardzo nienaturalnie. Konkretów zbyt wielu nie dostrzegłem, odpowiedzi na pytania często były całkowicie ogólne i nie odnoszące się do meritum pytania. Sama jego ogólna postawa i styl wypowiedzi w odbiorze też były dość nieprzyjemne, chociaż to może jakieś moje zbyt duże uprzedzenie do niego - nie wiem. Występ nie był jakiś tragiczny, ale na tle Pana Rozenka wypadł po prostu blado. A to chyba najbardziej z Lewicą KE toczy bój o elektorat. Chyba, że z PSLem, wtedy tym gorzej dla Koalicji Obywatelskiej.
Zdecydowanie najgorzej wypadł dla mnie Pan Sasin. Co trochę śmieszy biorąc pod uwagę nastawienie prowadzącego i ogólny charakter TVP. Sprawiał wrażenie osoby, która po prostu do debaty się nie nadaje. Wypowiadał się w sposób najmniej przyjemny. Jego argumenty można streścić jako "Oni wam zabioro to co wam dajemy" podczas gdy KE i Lewica mocno sugerowały przebicie oferty socjalnej PiSu. Strzelił hitową wypowiedź, w której użył słowa bodajże "pierdyknie". Do tego ta ustawka z pytaniem o dotacje i pójście w zaparte, że nikt nie podał konkretów, mimo tego, że było inaczej. Żenada. Ogólnie wypadł zdecydowanie najmniej profesjonalnie, jako jedyny po prostu nieprofesjonalnie. No i kto chciał mógł wyczuć taką pewną pychę w jego wypowiedziach.
Jak widać kolejność wspominania o kandydatach nieprzypadkowa. Zwycięzcą dla mnie bezsprzecznie Pan Kosiniak-Kamysz, zastanawiałbym się nad miejscami 2-3.
Jeśli ktoś ma coś ugrać na tej debacie wśród osób niezdecydowanych, lub niezmotywowanych do pójścia na wybory, to na pewno nie KE i PiS.
A po całej debacie - kółko wzajemnej adoracji w studiu TVP z wszystkimi gośćmi w studiu wypowiadającymi się dokładnie w tym samym tonie. I choć dalej sądzę, że lepiej jest, gdy propaganda medialna siana jest przez dwie strony sporu, a nie tylko przez jedną, to TVP osiąga taki poziom, że bardzo ciężko to oglądać.