dino pisze: ↑22-03-2020 21:37
A może taki był plan, żeby po powrocie rozjechali się po kraju-raju?
Istnieje taka możliwość
Może ten wpis coś wniesie, ale to już każdy musi sam sobie odpowiedzieć co w tym widzi.
Chciałem stworzyć analizę porównawczą, nawet jej mały przyczółek na tym etapie nie bardzo wiedząc czy i w ogóle znajdę wspólny mianownik czy reguły wnioskowania.
Według GUS (stan na 2014 rok) w latach 1980-2014 choroby układu krążenia (ChUK) stanowiły ok 51% a nowotwory złośliwe 22% zgonów ogółem. Rocznie, zgodnie z diagnozą określoną w karcie zgonu pacjenta umiera ponad 380 tyś osób na choroby układu krążenia. Poziom ten utrzymywał się w latach 1980 – 1992. Po 1992 roku spadał nieznacznie, by po 2003 roku znowu wzrastać. Średnia za okres 1980 – 2014 to jednak ok 385 tys zgonów a prognostyki nie mają tendencji spadkowych, gdyż do 2050 oscylować będą na poziomie ponad 420 tys.
Biorąc pod uwagę Stan zdrowia ludności Polski na 2014, po analizie skoroszytów dokumentu pn „Ludność według oceny stanu zdrowia” nie ma znacznej różnicy w podziale na wieś/miasto, wynosi ona maks 1,5 % na niekorzyść miasta, czyli więcej ludzi umiera na ww choroby w mieście.
Zostaje ponad 25% przypadków innych powodów zgonów. I tu się robią schody. W raporcie WHO methods and data sources for global causes of death 2000‐2011 nasz kraj nie był klasyfikowany, ponieważ byliśmy w tzw „garbage fraction” - odsetek zgonów o niedokładnie określonych przyczynach wynosił ponad 25%. Problemem było pominięcie chronologicznego opisu łańcucha przyczyn/chorób składających się po prostu na zgon. Problem ten minął, gdyż w roku 2018 w dokumencie o tej samej nazwie tylko w odniesieniu do roku 2016 nasz kraj się pojawia, ponieważ odsetek tego typu zgonów był wynosił < 25% ogółem.
Po obróbce danych GUS OSOBY W WIEKU 15 LAT I WIĘCEJ WEDŁUG WIEKU ORAZ WYBRANYCH CHORÓB I DOLEGLIWOŚCI PRZEWLEKŁYCH (zestawienie z innymi raportami GUS) w przedziale wiekowym 30 – 50 lat w stosunku chorych przewlekłych do zgonów ogółem na zdefiniowaną przyczynę wyszło mi co chyba nic dziwnego, że ponad 80% towarzyszyła inna choroba, gdzie najwięcej:
wysokie ciśnienie krwi, bóle dolnej partii pleców lub inne przewlekłe dolegliwości pleców, bóle szyi/karku, przewlekłe zapalenie oskrzeli, przewlekła zaporowa (obturacyjna) choroba płuc (POCHP), rozedma płucastma, alergia, nerki, schorzenia wątroby, choroba wieńcowa. Powinna się pojawić cukrzyca. No nie bardzo, bo na tle ww schorzeń wypada tak sobie pod względem chorych ale nie oznacza to, że należy ją bagatelizować. Po 50 roku życia odsetek osób z problemem cukrzycy wzrasta.
Wziąłem na tapetę grypę hiszpankę w Polsce na tyle, ile się dało. Z najbardziej transparentnych danych wynika, że w Warszawie liczącej 820 tys mieszkańców w 1918 roku, śmierć poniosło 2000, czyli 0,25% populacji miasta. W Krakowie ten wskaźnik również utrzymywał się na poziomie 0,25%.
Zestawiając ze sobą CoV-2 i hiszpankę wspólny mianownik występuję w zakresie problemów z oddychaniem czyli płuca i gorączka. Wiekowo wygląda to tak, że porównując dane: we Włoszech na 46 000 osób zakażonych zmarło 5476, czyli 11,90%, z czego 1% miały osób poniżej 50 roku życia, ponad 98% to osoby w wieku >50 lat. Zaś przy hiszpance proporcje były odwrotne, bo najwięcej zmarło osób w przedziale 20-50 lat. Danych krajowych obecnych nie obrabiam, za wcześnie.
A konkluzja o ile taka może być, czy większość z nas umrze na CoV-2? I co ma na celu ten nieład, który zapanował o ile został zaplanowany i rzeczywiście coś ma? Oczywiście nie bagatelizując CoV-2 i chodzić w maseczkach i rękawiczkach, śledząc zarazem dane z gospodarki. Zobaczymy, co przyniosą nowe dane w zestawieniu z obecnymi, ale to najwcześniej za tydzień i raporty, jak to się wszystko skończy.
Nie bez kozery zaznaczyłem pogrubionym dolegliwości, które jak wynika z arytmetyki nas zabijają.
.