Dary przyjechały z Holandii

Blisko 40 ton darów z Holandii przywiózł w miniony piątek dla tarnobrzeskich powodzian Tonnie van Mierlo.

To już druga wizyta darczyńcy w naszym mieście.

Meble, sprzęt dla niepełnosprawnych, wyposażenie dla szkół, ubrania, rowery ? to tylko niektóre rzeczy, jakimi wypełnione po brzegi były dwa tiry, które w piątek zaparkowały na jednym z tarnobrzeskich parkingów.

To dary dla tarnobrzeżan, którzy ucierpieli w tegorocznej powodzi. Dar serca od Holendrów, którzy widząc w telewizji ogrom zniszczeń i tragedię ludzi, postanowili pomóc. Samochody od razu pojechały na osiedle Wielowieś. Wszystko za sprawą Holendra, Tonniego van Mierlo, który poprzez swoją fundację zbiera dary i przekazuje do potrzebujących. Z pomocy oferowanej przez Holendrów korzysta nie tylko Tarnobrzeg, ale inne miasta Polski. Pomoc trafia także do innych zakątków świata, m.in. Syrii czy Konga. – Cieszę się, że na moje apele dotyczące pomocy dla powodzian odpowiedziała nawet fundacja z Holandii ? mówi Jan Dziubiński, Prezydent Miasta Tarnobrzeg. ? Pragnę podziękować Panu Toniemu oraz wszystkim darczyńcom, za to co robią dla tarnobrzeżan, którzy ucierpieli w powodzi. Ogromu strat nie sposób opisać, dlatego przyjmiemy każdą pomoc ? dodaje Dziubiński.

Jak przyznaje Tonnie, Holendrzy są bardzo otwarci na pomoc. – Wystarczy ogłosić, że potrzebna jest pomoc, różnego rodzaju rzeczy, a w ciągu miesiąca udaje się zapełnić wielki magazyn ? mówi Tonnie van Mierlo. ? Niestety problemem zawsze jest kwestia transportu, ponieważ są to dość duże koszty. Transport, który w piątek dotarł do Tarnobrzega zasponsorowała polsko-holenderska spółka  przewozowa Trex Cargo z Koszalina. ? Jesteśmy bardzo wdzięczni przewoźnikowi za pokrycie kosztów transportu, które wyniosły ponad 5 tys. euro ? mówi Czesław Łuszczki, prezes Tarnobrzeskiego Banku Żywności.

Tonnie van Mierlo ma 54 lata. Mieszka w miejscowości Geldrop w Holandii. Od 10 lat prowadzi fundację Halimie, która zajmuje się pomocą materialną dla różnego rodzaju instytucji. Nazwa fundacji Halimie pochodzi od czterech pierwszych liter imienia Halina (dawna partnerka Tonniego, inicjatorka powstania fundacji) oraz od trzech pierwszych liter nazwiska Mierlo. Na początku fundacja przysyłała zaledwie kilka paczek potrzebującym organizacjom. Teraz na przekazywane dary potrzeba kilku tirów albo ogromny kontener.

Fundacja zajmuje się wsparciem materialnym między innymi dla szkół, domów dziecka czy szpitali. Tonnie regularnie odwiedza w Polsce Piotrków Trybunalski i Kraśnik, gdzie najczęściej trafiają rzeczy ofiarowane przez Holendrów. W czerwcu po raz pierwszy pomoc trafiła także do powodzian w Tarnobrzegu.
Fot pomoc: Agata Rybka